Miesiąc jawajski: Yogyakarta – teatr cieni

Zanim ruszymy dalej, na północ Jawy, chciałam się jeszcze na jeden dzień zatrzymać w Yogyakarcie. Powodów można znaleźć wiele, ja mam jeden, kulturalny, jakim jest teatr cieni. O przedstawieniach wayang kulit pisałam już kiedyś na gorąco w trakcie podróży.  Skąd o takim teatrze się dowiedziałam, jak na niego sama się wybrałam i co mnie w nim tak zafascynowało? Czytajcie dalej!


Wstęp

Po zwiedzeniu kompleksu świątynno-mieszkalnego sułtanatu (kratonu), spotkaliśmy za bramą bardzo miłego pana. Dopytywał, czy podoba się nam w Indonezji, co już zobaczyliśmy i tak dalej. Czekałam, aż zacznie nam coś proponować, zapraszać do siebie i tak dalej.  Takie uprzedzenie do tubylców, którzy często mają kuzyna lub wujka z Polski i kombinują coś, bo spotkali turystę. A tutaj miłe zaskoczenie. Pan dopytywał, czy mamy wciąż ze sobą bilety z kratonu, bo taki bilet upoważnia nas do wstępu na przedstawienia w wewnętrznym pawilonie niedaleko pałacu. O! Zaświtało mi coś. Jakieś kukiełki, orkiestra etc. Nie był pewien, czy tego wieczoru będzie można posłuchać orkiestry, czy zobaczyć  przedstawienie teatralne, ale szybko to sprawdziliśmy. Oczywiście, plan na wieczór już był!

Jednak to nie był koniec zwiedzania tego dnia, więc ruszyliśmy dalej.  Pod wieczór, po kolacji, bo w końcu słońce się schowało i można było zjeść, odpoczywaliśmy w hostelowym pokoju. Ja doczytywałam z przewodnika na temat tego całego przedstawienia,  a Tomek stwierdził, że nie ma sił nigdzie wychodzić i  pada na ryjek. Nie przepadam wychodzić sama, a szczególnie, jak jest ciemno i mam wyjść sama w obcym mieście, państwie, ale przepuścić taką okazję? Ja? Nie ma mowy! Jak się po drodze okazało, nie tylko ja z naszej ulicy wybierałam się na ten mały spektakl.  Zatem rozgrzeszyłam się z tego nocnego szwędania i poszłam w towarzystwie sąsiadów.:)

Definicja
Indonezyjskie wayang znaczy cień albo duch, a kulit oznacza skórę wyprawioną lub zwyczajnie – skórę. Dla mnie był to zachwyt nie tylko nad sposobem prezentacji sztuki, ale też nad techniką przygotowywania tychże kukiełek. Nie oszukiwałam się jak to pięknie temat z Ramajany został przedstawiony, bo miałam trudności z przyłożeniem tej krótkiej informacji w broszurce do tego, co widziałam na ekranie. Jednak zwinność dalanga, muzyka na żywo wraz ze śpiewem, atmosfera tajemniczości oraz klimat miejsca są tym, co każdemu polecałabym przeżyć i zobaczyć. Niech zachętą będzie fakt, że tradycyjne przedstawienia trwają często całą noc, bo tak były przedstawiane wieki temu. Na szczęście moja sztuka była skrócona. Nie trwała całą noc, ale też nie jakaś godzinkę.  Jak dobrze pamiętam, to bite 3 godziny tam spędziłam. Siedziałam i oglądałam…

DSC_8328 (Kopiowanie)
Cienie lalek


Lalki
Na miejscu, przed wejściem do właściwego pawilonu ze sceną, pokazano mi niewielką pracownię, w której wykonywano lalki grające  głównych bohaterów sztuki, a które miałam za chwilę zobaczyć. Były misternie wykonane, wycięte ze skóry, płaskie, podziurkowane i pomalowane. Takie, jakich używa się w teatrze cieni.

DSC_8410 (Kopiowanie)
Lalki znalezione w muzeum

DSC_8338 (Kopiowanie)
 Dalang w trakcie przedstawienia


Przedstawienie
Pawilon wyglądał świetnie. Na dużej sali, na środku, poustawiane były instrumenty i  niewielki ekran z lampami, a po obu stronach tegoż oparte były lalki. Ponoć zasada jest taka: po lewej stronie są lalki symbolizujące charakter zły, a po prawej – dobry. Oczywiście w liczbie mnogiej, bo lalek było mnóstwo. Przedstawienia te określane są mianem teatru cieni, gdyż publiczność siedzi po obu stronach ekranu (w trakcie przedstawienia można się dowolnie przesiadać) ustawionego na widowni, spektakle odbywają się wieczorami, a lalki podświetlane są specjalnymi lampami i poruszane przez jedną osobę, która nawigując rękami i nogami, zmieniając głos, przedstawia sceny z eposów hinduskich. Ta osoba to dalang, mistrz przedstawienia. Tematem przedstawień są zazwyczaj legendy i opowieści z Mahabharaty i Ramajany, hinduskich eposów, których jawajskie wersje rozwinęły się między IX a XV wiekiem. Dotarły tu prawdopodobnie z Bengalu i wschodnich Indii. W niedługim czasie zostały przyswojone przez rodzimą kulturę. Za główną osobą sztuki, dalangiem poruszającym lalkami, siedzi kilkunastoosobowa orkiestra z tradycyjnymi instrumentami (gamelan), a wszystko to dzieje się na żywo.

Wayang kulit (Kopiowanie)
Dalang
bardzo szybko gra lalkami

DSC_8335 (Kopiowanie)
Gamelan, orkiestra w oczekiwaniu na mistrza

W tym tygodniu to tyle.
A już niedługo idziemy na wulkan! I to nie jeden!
Zapraszam!

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

Zostaw odpowiedź