Gdzie buduje się drewniane łodzie?

Sama byłam mocno zaskoczona, że jednym z punktów obowiązkowych w czasie pobytu w Pantai Bira, na południu Sulawesi jest właśnie shipbuilding. Nie udało się wiele porozmawiać z pracownikami, ale gospodarz naszego hostelu poopowiadał nam co nieco.

Na temat tego miejsca nie udało mi się znaleźć zbyt wielu informacji. Większość tego, co jest w sieci, skupia się na nurkowaniach, bo nas też akurat nurkowanie tam zagnało. Jednak kiedy po drodze na ten południowy cypelek, zobaczyłam konstrukcje wystające zza drzew, wiedziałam, że muszę je zobaczyć.

Drewniane łodzie są budowane głównie dla armatorów z Malezji i Europy. Cała obróbka drewna i budowanie odbywa się na brzegu jednej z plaż, oddalonej spacerem jakieś 25 minut od tak zwanego centrum. To centrum to ulica, przy której znajdują się hostele, wątpliwej jakości hotel oraz kramy z klasyką nadwodną: pareo, stroje na plaże i koszulki.

Kontrakt, który podpisuje ekipa budująca statek, trwa jakieś 12-16 miesięcy. Wszyscy mieszkają na miejscu, bo sprzyja temu przede wszystkim pogoda. Założyłam, że w porze deszczowej się nie buduje. :) Gospodarz hostelu w którym spaliśmy był dla mnie jedyną osoba, z którą na ten temat mogłam porozmawiać i to krótko.*) Kiedy dopytałam, czy pieniądze, które robotnicy dostają za taki kontrakt są dobre i wysokie, odpowiedział, że to jedna z lepszych fuch, jakie mogą się trafić komuś, kto ma fach w ręku. O tyle to pocieszające, bo praca i jej warunki zadowalające nie są. Po pierwsze, pracuje się raczej na powietrzu i w słońcu. Wiem, wiem, oni są przyzwyczajeni. Ja jednak uważam, że męczą się po jakimś czasie tak jak ja, przy fizycznej pracy na słońcu. Po drugie, nie zauważyłam żadnych zabezpieczeń czy ochrony dla robotników. Deski tnie się tu piłą spalinową, a człowiek, który to robi, jest bosy. Po statku i jego zrębach biegają kolesie bez zabezpieczeń, gwoździe wielkości bułki-weki**) walają się na ziemi, trociny fruwają wokoło, albo dymią, bo się je spala. Ot, taki wyrwany z kontekstu temat i część poranka, ale za to jakie widoki i jakie ogromne statki.

A zdjęcie wnętrza oczywiście zrobione z kładki, bo skoro już tam poszliśmy to nie omieszkaliśmy zapytać wzrokiem, czy wejść na kładkę możemy i wnętrze zobaczyć, i sfotografować też.

[Not a valid template]

I to tyle na temat Pantai Bira, tego innego niż nurkowe, o którym pisał już jakiś czas temu Tomek.


*) Zwiedzanie tego miejsca miało się odbyć popołudniem, po nurkowaniu: bo dobre światło, bo czas wolny, więc dłużej będzie można się po plaży poszlajać… Ostatecznie mnie zmógł sen, którego chyba bardzo mi brakowało w tych ostatnich dniach przed końcem urlopu, a zwiedzanie shipbuildingu musiało zostać przesunięte na godziny poranne, przed wyjazdem z Pantai Bira. Zatem, prawie biegliśmy na miejsce, szybko zwiedzaliśmy i jeszcze szybciej wracaliśmy, w upale jak nie wiem!

**) W innych kręgach znanej jako bułka wrocławska lub paryska, czy inna jeszcze. Kto zna, niech dopisze. :)

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

4 komentarze

  1. Niezwykle interesujące miejsce. Dla europejczyka wręcz takie, jakby czas się w nim zatrzymała (przynajmniej takie mam wrażenie patrząc na te statki).

    Napisz odpowiedź
    • Zgadzam się. Nie tylko warunki pracy, ale sam “przemysł”, umiejscowienie etc.

      Napisz odpowiedź
  2. Odnośnie pracy, w większości krajów gdzie stawia się na turystykę – a o inną pracę ciężko – tak właśnie wyglądają warunki pracy. Człowiek nie myśli o bezpieczeństwie tylko jak utrzymać rodzinę. A co do wypłat, to na pewno nie zarabiają jakichś wielkich kwot.
    A tak ogólnie fajnie zobaczyć jak tak powstaje łódź od podstaw.

    Napisz odpowiedź
    • Zgadzam się Marek, ciężka praca. Bardzo szybko docenia się swoje biurowe super warunki. A zobaczenie tego statku od środka, kiedy jeszcze nie jest gotowy to było coś pięknego.

      Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź