Łódzkie murale

Jest na świecie sporo miejsc, które odwiedzam ze względu na umiejscowione w nich szlaki, dobra naturalne, parki narodowe albo zabytki. Są miejsca, które mam na swojej liście do zobaczenia. Są jednak miejsca, które odwiedzamy tylko dlatego, że w nich akurat chcemy się z kimś spotkać. W Łodzi do tej pory byłam tylko przejazdem. Co zmieniło ten stan rzeczy? 

Powrót na Jaw(i)ę
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy się cofnąć do kwietnia roku 2012 na Jawę. Tak, na tę indonezyjską wyspę. To tam poznaliśmy Martę i Romka, których teraz w Łodzi odwiedzamy. Wtedy, jak się domyślacie, zupełnym przypadkiem usłyszeliśmy polski język przy bankomacie. Wtedy nas to jeszcze zaskakiwało, więc od razu zaczęliśmy z nimi rozmawiać. Od wspólnej kolacji w Yogyakarcie, przez wieczorne piwo do przypadkowego, ponownego spotkania na jednej z wysepek archipelagu Gili, gdzie to zintegrowaliśmy się przy niejednym Bintangu na całego. Zaiskrzyło sympatią na całego, choć okazało się, że spotkać się w kraju nie było tak łatwo. Później, w 2013 roku, nadszedł czas  jesiennego wyjazdu do Birmy, który my skrzętnie planowaliśmy już od jakiegoś czasu. Jakie było nasze zdziwienie, że znajomi z Łodzi też zmienili kierunek na ten sam. To oznaczało jedno: że znowu się spotkamy. Tylko czujecie ten fakt, znamy się z Indonezji, a spotykamy się w Birmie? Po tym wyjeździe, zdecydowaliśmy, że nie może być tak, żeby spotykać się w Azji. Szybko zdecydowaliśmy się odwiedzić naszych znajomych w Łodzi, tym bardziej, że nie spędzałam wcześniej w tym mieście więcej czasu niż konieczny do przesiadki.

O czym nie będzie?
Bez obaw, nie zamierzam tutaj pisać tego co jest już Wam znane, czyli cała historia przemysłu dziewiarskiego. Choć to też ciekawostki i obecnie sporo miejsc do odwiedzenia. Nie będzie o słynnej ulicy i jej OFF-owych miejscach. Nie będzie o remontach i o tym, że panoramę miasta można zobaczyć ze świetnego miejsca. Nie będzie o pysznym jedzeniu serwowanym tu i tam, ani o wyremontowanych kamienicach. To o czym będzie?

Łódzkie murale farbą szyte
Otóż jest jeszcze jeden ciekawy punkt zwiedzania tego miasta. Murale. A konkretniej: jeżdżenie po całym mieście i szukanie budynków nimi ozdobionych. Tak, tak – murali Ci tam dostatek. Jak się dowiedziałam wtedy, projekty z nimi związane są dwa:

Galeria Urban Forms , o którym właśnie chciałam Wam napisać
Łódzkie murale, które są reklamami w wielkim formacie; są to stare napisy i reklamy na budynkach.

Galeria Urban Forms to fundacja, która sama o sobie pisze tak:
Naszą podstawową misją jest nasycenie łódzkiej tkanki miejskiej, kreatywną, wielowymiarową, nowoczesną sztuką, która pozwoliłaby znacznie poprawić obecny wizerunek Łodzi, nadając jej prawdziwie artystyczny i oryginalny walor. Głównym narzędziem do realizacji tego celu jest wielkoformatowe malarstwo, tworzone bezpośrednio na elewacjach budynków, które w permanentny sposób zmienia oblicze danej przestrzeni.
Galeria Urban Forms to autorski projekt naszej fundacji. Jest to stała ekspozycji sztuki ulicznej w publicznej przestrzeni Łodzi. W chwili obecnej składa się z 30 wielkoformatowych malowideł – murali – umieszczonych bezpośrednio na elewacjach budynków w centrum miasta. Tworzą one szlak artystyczny dostępny dla wszystkich mieszkańców i przyjezdnych.

Nam nie udało się zobaczyć wszystkich murali, ale te, które odkryliśmy, znajdziecie w galerii poniżej. Mam nadzieję, że następnym razem odwiedzając to miasto, zainspirujecie się tymi kilkoma obrazkami.

[Not a valid template]

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

19 komentarzy

    • Przyznam, że nie mam porównania zmian w Łodzi zachodzących, ale znajomi twierdzą, że sporo zmienia się na plus.:)

      Napisz odpowiedź
  1. Dla mnie mega pozytywem jest to, że coraz więcej murali powstaje w polskich miastach, dzięki czemu często szare budynki otrzymują nowe, kolorowe życie.

    Napisz odpowiedź
  2. Dla mnie mega pozytywem jest to, że coraz więcej murali powstaje w polskich miastach, dzięki czemu często szare budynki otrzymują nowe, kolorowe życie.

    Napisz odpowiedź
  3. Murale, muralami, ale pewex wymiata.

    Napisz odpowiedź
  4. moja Łódź! dzięki tym muralom zyskała charakter, duszę i przyciągnęła obcokrajowców :) cieszę się z każdej wzmianki o streetartowej stronie miasta

    Napisz odpowiedź
  5. moja Łódź! dzięki tym muralom zyskała charakter, duszę i przyciągnęła obcokrajowców :) cieszę się z każdej wzmianki o streetartowej stronie miasta

    Napisz odpowiedź
  6. mam nadzieję, że następnym razem, gdy tu przyjedziecie, uda Wam się wstrzelić w termin i przejechać się z wycieczką, organizowaną co jakiś czas przez Urban Forms śladem murali :)

    Napisz odpowiedź
    • Mona, z tym wstrzeleniem się to ja nawet mam na to wpływ. Na stronie jest jasny komunikat:
      Zainteresowanych prosimy o kontakt:
      wycieczki@urbanforms.org
      tel: 500 252 946
      Następnym razem się postaram.:)

      Napisz odpowiedź
  7. Uwielbiam murale. Niesamowicie zmieniają miejską przestrzeń!
    Może uda mi się w najbliższym czasie odwiedzić Łódź i przyjrzeć się im z bliska. Aczkolwiek na zdjęciach i tak już wyglądają ekstra :)

    Napisz odpowiedź
    • Dzięki! Co do ich oglądania, to właśnie frapujące jest ich wyszukiwanie.:) My jeździliśmy z mapką, a i tak czasem staliśmy i pytaliśmy się siebie gdzie ten mural. I wtedy ktoś krzyczał: Tam! :)

      Napisz odpowiedź
  8. Już widziałam i podziwiałam na Facebooku! Niezwykłe są te murale, cała Łódź w ogóle wydaje się ciekawym miastem. Muszę tam ponownie zawitać :)

    Napisz odpowiedź
  9. Ja nie lubię tego typu sztuki na starych ścianach, wolę szare i odrapane niż wysmarowane farbą, tym bardziej, że najczęściej murale umieszczane są w takich miejscach, że nijak nie pasują do otoczenia. To tak jakby powiesić hamerykański stroik bożonarodzeniowy na drzwiach od stodoły. Nie wiem skąd to porównanie, ale tak mi się kojarzy. Nowoczesne malowidła wolałabym chyba widzieć na ścianach nowoczesnego budownictwa, a nie na starych kamienicach, do których rzeczywiście bardziej pasuje reklama Pewexu.

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź