Slajdowy poślizg

Wiecie, jak to jest przywiązać się do jakiejś rzeczy? Tak, że jeśli jej nie ma, nie działa czy na chwilę nie macie do niej dostępu – mimo, iż są substytuty i inne rzeczy, które swobodnie mogą ją zastąpić – to już nie to samo? Właśnie jedna moja rzecz, która stanowi  podstawę do przygotowania różnego rodzaju fotograficznych gratek, trochę niedomaga.

Marokiem ekscytowaliśmy się przed wyjazdem, w trakcie wyjazdu też nie mniej. I jak to zwykle bywa, obiecywaliśmy slajdy. Wróciliśmy w listopadzie, później były święta, urlopy, Nowy Rok…

Miesiąc minął, a slajdów póki co ani widu, ani słychu. Otóż właśnie z powodu mojego psującego się komputera nie miałam jeszcze okazji usiąść tak na poważnie i uczciwie do zdjęć, by posegregować je i przygotować te slajdy.  Zresztą, nawet przedsmaku tychże nie udało mi się jeszcze zaprezentować tutaj, na blogu. W związku z nowymi zmianami na lepsze i “światełkiem w tunelu”, że mój sprzęt jednak będzie żył, deklaruję swoja gotowość!

Zaskoczę Was niebawem, mam nadzieję, że miło – chociażby dla oka. :)

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

3 komentarze

  1. no to czekamy … tylko zeby nie bylo “obiecanki cacanki” :P

    Napisz odpowiedź
  2. A obiecujesz przyjechać, jak będziemy pokazywać te slajdy w Krakowie? :)

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź