Przeblyski geniuszu: Reaktywacja

Nie minely cztery dni od ostatniego wpisu w tym temacie, a juz trafilo sie kilka zabawnych sytuacji i tekstow.

Jestesmy na pustyni Wadi Rum. Ogladamy skaly z nabateanskimi napisami. Tlumacze reszcie uczestnikow wycieczki, co opowiada lamana angielszczyzna probuje nam przekazac przewodnik.
Tomek: No, a ten znak z falkami znaczy: “Tu jest woda, szukaj jej w okolicy tego znaku”.
Julien: Teraz nie musimy uzywac zadnych znakow, zeby znalezc wode. Teraz mamy Google.

Na tej samej pustyni nagle zaczyna… mzyc delikatny deszczyk!
Ewa: No, nasze cholerne szczescie. Jeden dzien w roku na pustyni pada deszcz, i to musialo byc akurat dzisiaj!

Boze Narodzenie. Jedziemy przepelnionym local busem z Madaby do Jerashu. Male, arabskie dziecko drze sie w nieboglosy.
Ewa: Zaczynam rozumiec Heroda…

No, to z tego sie nie da pic… – stwierdzilem blyskotliwie, kiedy wylalem na siebie pol litra wrzacej herbaty, kiedy probowalem napic sie jej prosto z termosu, bo nie chcialo mi sie siegac po kubek do plecaka. Ewa – zamiast mi pomoc – zeszla ze smiechu.

Od poczatku wyprawy mamy bardzo powazny problem ze znaleznieniem okreslenia na mieso z owcy. Mieso z krowy to wolowina, ze swini – wieprzowina. Ale z owcy??? No, nie mamy pojecia. Tak oto – na nasz prywatny uzytek – powstalo nowe slowo: lamibna.

W ogole zle sie dzieje, bo troche zapominamy polskiego. I tak na przyklad w Petrze zdarzylo mi sie powiedziec o wyrzezbionym w kamieniu pomniku: wykarwiony w stonie. Ewa ponownie zeszla ze smiechu.

Autor: Tomek

Politolog i dziennikarz z wykształcenia, konsultant biznesowy z zawodu, podróżnik z zamiłowania. Zarządza agencją konsultingową Ancla Consulting specjalizującą się w dotacjach unijnych dla przedsiębiorców, wykłada geografię polityczną na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Wszystkie wolne chwile wykorzystuje na podróże, a zdjęcia i relacje z nich zamieszcza na tym blogu.

Udostępnij ten post na:

5 komentarzy

  1. Szanowni Panstwo. Na mieso z owcy mowi sie baranina, tak samo jak na mieso z barana. Jak jemy wieprzowine to nie rozdzielamy jej na r.meski i zenski (czyli nie jemy swininy, co najwyzej mozemy miesc swinska a nie wieprzowa grype :):) Tak samo nie jemy wolowiny i krowiny :P Jesli baran/owca jest mala, to jemy jagniecine. Taka mala powtorka z j. polskiego :P ;) Buziaki dla Was!
    PS Nie dziala newsletter, weszlam tu z ciekawosci i z zaskoczeniem zobaczylam kilka wpisow.

    Napisz odpowiedź
  2. Domi! Dzieki!
    Jak ja tak tlumaczylam to nie docieralo.:)

    Napisz odpowiedź
  3. to ja już nie będę pytać czy termos trzyma ciepło :D

    Napisz odpowiedź
  4. Hej, Domi-Madralo. A jak w takim razie nazwiesz mieso z wielblada? Bo “camelina” mi nie lezy. :) Przy okazji: wielblad smakuje lepiej od owcy.

    Napisz odpowiedź
  5. Wielbłądzina albo mięso wielbłądzie :P

    A baraninę to trzeba umieć zrobić, żeby dobra była ;)

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź