Dahab po raz trzeci

Nie dotykałem bloga, odkąd wróciłem z Indii na początku sierpnia. Bo ani czasu, ani powodu nie było. W listopadzie nie wyszedł mi spontanicznie planowany wypad nurkowy na Andamany, a sierpniowy długi weekend spędzałem na Kaszubach. Szału nie było. Ale tragedii też nie.

W tym roku – podobie, jak w zeszłym – zdecydowaliśmy się na spędzenie Świąt i Sylwestra stacjonarnie, w Dahab na Synaju. Podobnie, jak rok temu, na nurkowaniu w Morzu Czerwonym. Już niedługo zabiorę Ewę do Blue Hole i na wrak “Thistlegorma”, dwa najfajniejsze miejsca, w jakich tutaj nurałem. O ile rok temu byliśmy w Dahab tylko coś koło tygodnia, o tyle w tym roku będą to pełne dwa tygodnie. Akurat tak się poskładało z wolnymi dniami. Wykorzystamy je na maksa! :)

Jeśli szukacie nietypowego miasteczka w Egipcie, gdzie jeszcze nie jest turystycznie, a ciągle jakby trampingowo, to Dahab jest takim właśnie miejscem. Ta beduińska wioska rybacka jest oblegana głównie przez nurków, ale też przez backpackersów, którzy, wymęczeni zwiedzaniem Egiptu, potrzebują chilloutu nad brzegiem morza, przy shishy i piwku, Podczas naszej pierwszej wyprawy do Egiptu w 2011 byliśmy takimi właśnie backpackersami, zmęczonymi po dwutygodniową włóczęgą od Abu Simbel i Aswanu przez Luksor i zachodnie pustynie aż po Kair i okolice. Wpadliśmy więc do Dahab na dwa dni, odpocząć i… wsiąknęliśmy w ten klimat.

Zaletą Dahab jest, że bardzo prosto tu dotrzeć z Polski. Ja z przyzwyczajenia latam biznes-klasą “Lufthansy”, ale jeśli szukacie czegoś tańszego, to zajrzyjcie po oferty last minute do Egiptu. Być może nawet dolecicie czarterem bezpośrednio na Synaj, do Sharm el-Sheik. Bo my z Kairu, klasycznie, już po raz trzeci, jechaliśmy nocnym autobusem VIP linii “East Delta”. Na miejscu śpimy – po raz trzeci – w “Penguin Village”, hotelu z bardzo dogodną lokalizacją, tuż nad brzegiem morza. Jemy gdzie popadnie. Jestem tu w swoim kulinarnym żywiole, bo każda z miliona knajp i restauracji specjalizuje się w owocach morza. Pyszności w śmiesznie niskich cenach. A nurkujemy z bazą “Desert Divers”. Świetna obsługa, jeszcze lepsze ceny. Nurkować z reguły można tu z brzegu. Piękna rafa koralowa jest o kilka kroków (dosłownie!) od nadmorskiej promenady.

Jak już przy nurkowaniu jesteśmy, to postaram się w miarę często – na ile chęć, siła i szybkość łącza internetowego pozwolą – wrzucać jakieś fotki lub filmiki spod wody. Tymczasem kończę na dziś. Shisha już się rozpaliła, a piwko schłodziło. :)

Autor: Podróżnicy

Udostępnij ten post na:

9 komentarzy

  1. Dzieki za wskazowki, w Dahab bylam dobre kilkanascie temu, gdy byla to malenka wioska, teraz mysle o zabraniu tam mojej Mamy w planach spotkania sie gdzies pomiedzy Polska i RPA :-) oczywiscie oprocz mamy, musi podobac sie takze moim chlopakom… Morze Czerwone jest przepiekne jesli chodzi o nurkowanie i snorkowanie, tyle, ze ciezko znalezc niezatloczone miejsca…

    Napisz odpowiedź
    • Ja bym chetnie posluchala opowiesci osob, ktore Dahab odwiedza po takiej przerwie. Dla mnie samej, tylko porownywanie pocztowek z dawnych lat, bylo czystym szokiem ile sie zmienilo.

      Napisz odpowiedź
      • Spoko, spoko. Jeden już jest na YouTube, pozostałe osiem czeka na swoją kolej, jak się odgrzebię z innymi rzeczami. :)

        Napisz odpowiedź
  2. Dzięki za przydatne wskazówki, na pewno skorzystam, gdy tylko będę mieć okazję wyruszyć w te rejony :)

    Napisz odpowiedź
  3. chodził za mną Synaj rok temu, jak byłam w Izraelu, ale niestety się nie udało. Ale wciąz liczę, że tam trafię prędzej czy później, wtedy wskazówki Wasze się przydadzą! Dzięki!

    Napisz odpowiedź
    • Polecamy się przed wyjazdem, bo i znajomości są i miejscówki fajne obczajone.:)

      Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź