Tunezja trampingowo?

Tunezja to drugi – obok Egiptu – kraj, o którym słysząc, od razu mamy w głowie obraz: wyjazd z biurem podróży na wypoczynek typu plaża i ewentualnie jakaś wycieczka fakultatywna. Owszem, to jest jeden prawdziwy, ale moim zdaniem bardzo ubogi obraz. Drugi to ten, który my narysowaliśmy dla Was.

Przerabialiśmy już ten temat: kraj popularny na zorganizowane wyjazdy czy coś bardziej ambitnego? Poszukując celu wyjazdu świąteczno-noworocznego sugerowaliśmy się ceną biletu, temperaturą i oczywiście ciekawostkami, jakie dany kraj może nam zaoferować. Tunezja spełniała dwa pierwsze warunki “na starcie”, a trzeci – sukcesywnie w trakcie przygotowań i zwiedzania na miejscu. O tych poszczególnych etapach wyjazdu będziemy pisać trochę później, a na razie chciałam się z Wami podzielić naszymi spostrzeżeniami. Udowodnić, że można tam zobaczyć więcej niż tylko resortowe plaże i dwie wycieczki dodatkowe; zachęcić niezdecydowanych do wyjazdu samodzielnie wgłąb kraju i odkryciu Tunezji, która jest krajem mocno niedocenionym.

Wiza
Obowiązek posiadana wizy przy wjeździe do Tunezji dla obywateli Polski został zniesiony jakiś czas temu. Wystarczy paszport ważny minimum 6 miesięcy.

Jak dojechać
Najłatwiej dolecieć do Tunisu i stamtąd eksplorować kraj w dogodnym kierunku.

Noclegi
Obok jedzenia, jedna z najważniejszych rzeczy. Dlaczego w Tunezji o spanie jest łatwo, szczególnie w sezonie zimowym? Otóż w samym Tunisie hoteli jest ogromna ilość. Są jeden przy drugim. Dosłownie. Problemem może być wybór miejsca, bo cena i standard nie zawsze idą ze sobą w parze, ale nie można narzekać na brak wyboru. Podobnie było w innych miejscach, których odwiedziliśmy sporo. Nigdzie nie było problemu ze znalezieniem noclegu bez rezerwacji. W jednym tylko miejscu usłyszeliśmy, że hotel jest pełny i musimy szukać gdzie indziej, ale to nie była tragedia, bo i tak można było wybrać spośród 2-3 hoteli. Są one różnego standardu: hostele dla młodych, hotele za mniej i takie z wysokiej półki. My założyliśmy sobie pewien dzienny budżet na ten wyjazd i dzięki temu dokonywaliśmy wyboru sugerując się również poziomem cenowym. Z racji nagromadzenia miejsc noclegowych blisko siebie można było sobie pozwolić na obejrzenie wielu miejsc, porównać ceny i wybrać to, co nam najbardziej odpowiada.

Wyżywienie
W każdym hotelu śniadanie jest wliczone w cenę. Tylko w jednym hoteliku na medynie w Sfax mieliśmy pokój bez śniadania, ale mieszkając w takiej lokalizacji o jedzenie jest łatwo, wystarczy wyjść na kręte uliczki. W Tunezji standardowe śniadanie to: bagietka, masło i konfitura, a do tego kawa na mleku lub z duża ilością dodatkowego, ciepłego mleka. Nigdzie nie dostaniecie zimnego mleka do kawy, takie pojęcie chyba w Tunezji nie funkcjonuje, co bardzo mi odpowiadało. Gdzieniegdzie dostaliśmy jajko na twardo jako dodatek do powyższego. W kawiarniach czy restauracjach śniadanie (petit dejeuner) miało skład zbliżony do tego powyżej, czasem dodawano sok ze świeżych owoców. Dzięki temu, że śniadanie mogliśmy prawie zawsze zjeść w hotelu, pierwszy posiłek dnia był “z głowy”. A wierzcie mi, wiem, co piszę. Zdałam sobie już wiele razy sprawę z tego, jak to jest ważne. Czasami bowiem sporo czasu zajmowało nam znalezienie miejsca, w którym oboje możemy coś zjeść. Zdarzało się również, że w jadłodajni, kawiarni czy restauracji był dostęp do Internetu, co od razu skutkowało zwiększeniem czasu spędzonego na posiłku. Tutaj musimy się chyba bardziej dyscyplinować. Z drugiej strony, na wakacjach nie ma co sobie odmawiać przyjemności. :)

Jeśli chodzi o inne pory i strawy, to bardzo popularne są przekąski (o jedzeniu bardziej szczegółowo już niedługo!), różnego rodzaju kanapki na szybko (chami, sandwich), mniejsze większe, wegetariańskie, mięsne (shwarma sandwich). Na słodko też znajdziemy coś w większości odwiedzanych miejsc. Większą kolację (kuskus, mięsne dania z frytkami i sałatkami, różne napoje) trzeba już zjeść w restauracji. Tych, według naszego przewodnika, było w większości miejsc naprawdę wiele. Jest z czego wybrać i nawet najwybredniejsze podniebienie znajdzie coś dla siebie. O czym należy pamiętać? W niektórych mniejszych miejscowościach, jak Tataouine czy Matmata, restauracje są zamykane dosyć wcześnie. Czyli możemy mieć problem ze znalezieniem lokalu z jedzeniem otwartego po 20:00. Warto o tym pamiętać, jeśli wiemy, że do takiej właśnie mniejszej miejscowości dotrzemy dość późno. Tunezyjczycy cenią sobie ciepło rodzinne i dom, dlatego nie przesadzają z czasem w pracy. Co popieram.

Transport
To jeden z tych krajów, gdzie w zasadzie wszędzie da się dojechać transportem publicznym. Nam udało się to w 100%. Gdzieniegdzie musieliśmy wynająć taksówkę (rejon Tataouine), albo łapać stopa (Park Ichkeul). W mieście najłatwiej poruszać się stosunkowo tanimi taksówkami, szczególnie jeśli są one z licznikiem, a musimy pokonać sporą odległość, albo nie chce się nam przechodzić jej z plecakiem na plecach. W Tunisie działa linia tramwajowa zwana mètro legèr. Jeździ wkoło i łatwo można nią dojechać np. do muzeum, na stacje autobusowe czy do taksówek zbiorowych, czyli tzw. louage’y. Właśnie, słowem kluczowym w tunezyjskim transporcie jest louage [czyt. “luaż”], zbiorowa taksówka, którą znamy choćby z Syrii. To mały busik z ośmioma miejscami, który wyjeżdża w trasę, kiedy się zapełni. Cechą charakterystyczną tego środka transportu są poziome paski na białych samochodach: czarne, żółte, czerwone i niebieskie. W Syrii czy Jordanii takie zapełnianie trwało niekiedy i trwało. W Tunezji wręcz natychmiast zapełniają się one podróżnymi, więc w ogóle nie traci się czasu na przesiadki. O czym należy pamiętać? Zdarza się, że stacje louage’y znajdują się w innym miejscu niż na przykład stacja autobusowa. Warto o to dopytać w hotelu lub informacji turystycznej albo przeczytać o tym w przewodniku. :)

Co odkryliśmy w trakcie wyjazdu poruszając się tymi taksówkami i autobusami? Otóż Tunezja to świetny kraj na wynajęcie samochodu. Zasady ruchu drogowego są tam respektowane jak nigdzie indziej, drogi są świetnie oznaczone i odległości nie są wielkie. My trochę żałujemy, że na południu kraju nie wpadliśmy na ten pomysł, bo wtedy zobaczylibyśmy więcej ksarów (berberyjskich spichlerzy). Myślimy teraz, że jednak więcej miejsc udałoby się nam zobaczyć, a na pewno z zyskiem czasu. Polecamy!

Jest jeszcze jedna kategoria, o której chciałabym napisać: budżet. Jednak, jak dobrze już wiecie, staramy się nie tylko zaplanować budżet wcześniej, przed wyjazdem, ale w trakcie podróży skrupulatnie wydatki notować. Tomek jest w tym Mistrzem i niedługo pojawi się klasyczny wpis: Tunezyjska księgowość, który do powyższego obrazu pozwoli Wam dołożyć jego finansową wartość.

~~~
Zatem biorąc pod uwagę powyższe informacje sądzicie, że warto wybrać się do tego kraju na własną rękę? Zdecydowalibyście się na podobny wyjazd? Czy wolelibyście jednak mieć miejsce stacjonarnie w jednym z miasteczek na wybrzeżu i zwiedzać kraj inaczej? Ciekawi jesteśmy Waszych przemyśleń i zdania o tym kraju, bo że jest on popularny na wyjazdy wakacyjne, to wiemy wszyscy.

Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach!

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

2 komentarze

  1. Wygląda zachęcająco. Najważniejsze że wszędzie można dojechać transportem publicznym i jest wiele hoteli. Właśnie ilość hoteli to ważna sprawa, wtedy ceny nie są wygórowane, bo jest konkurencja.
    Kiedy najlepiej jest pojechać na zwiedzanie Tunezji? Wiem że w Afryce sezon turystyczny jest przez cały rok, każda pory roku ma swoje wady i zalety, jednak proszę o twoją radę.
    Czekam na wpis o budżecie. to chyba najważniejsze przy planowaniu wyjazdu.

    Napisz odpowiedź
  2. Właśnie ten transport i hotele to była wygoda. Choćby w Tunisie: w okolicy, w której zdecydowaliśmy się spać, było chyba z 10/13 hoteli i były blisko siebie, wiec w takich sytuacjach najczęściej rozdzielamy się z Tomkiem, każde z nas idzie do innego miejsca i później wymieniamy info i decydujemy.
    Co do Twojego pytania o sezon i pogodę Aniu. Najlepszy okres na wyjazdy to wiosna i jesień czyli marzec-maj lub wrzesień–październik. Wiosną dużo zieleni, kwiaty, znacznie więcej wody. Jesień to z kolei czas na owoce. Lato zdecydowanie odradzam – zbyt gorąco by podróżować, chyba, że lubisz taki klimat.:) Zima zasadniczo przynosi deszcze i śnieg w górach, aczkolwiek my byliśmy tam na przełomie roku i żadnego z tych opadów nie było. Było jednak chłodno – jakieś 10-13stopni.
    O czym warto jeszcze pamiętać w kwestii sezonu? Sezon trwa od połowy kwietnia do końca września. Wiadomo też, że im bliżej zimy, tym mniej ludzi, a ceny zazwyczaj rosną dopiero pod koniec kwietnia. Zatem jako miesiące kompromisu podałabym koniec września/październik lub końcówka marca/kwiecień.:)
    A wpis o budżecie się robi!

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź