Hawany szansa na słoneczne przyjęcie i radiostacja w kościele

W czasie spotkania poprzedniego wieczoru okazało się, że dzisiejszy dzień jest też dniem wolnym Dawida, zaproponował nam zatem spacer i pokazanie swojej starej Hawany. A jeszcze sporo miejsc było na naszej liście do zobaczenia.

Rano przywitało nas piękne słońce, dzięki któremu nastroje zostały nastawione dość pozytywnie. Nie ociągałyśmy się zatem. Chciałyśmy kolejny raz zrobić podejście do fabryki cygar w centrum Hawany. Niestety, po raz drugi bodajże, okazało się, że miejsce to jest zamknięte z powodu jakiegoś remontu. Cóż, nie było nam dane je odwiedzić. Zadowoliłyśmy się małą próbką skręcania cygar w przyfabrycznym sklepiku.
Spacer ten należał do bardzo przyjemnych, niewielka ilość turystów o tej porze roku, Dawid, który był gotowy do odpowiedzi na nasze pytania, pyszna kawa w międzyczasie i wizyta w części Starej Hawany, zrekompensowały nam deszcze poprzednim razem.
Miasto żyje. I widać w nim ludzi. Mężczyźni siedzą gdzie się da i grają, głównie w domino. Stragany na ulicach niczym nie odbiegają zawartością oraz ilością od tych innych spotykanych na świecie. Dodam na marginesie, że niedaleko calle Obispo jest Muzeum ślimaków. Godne polecenia, jakby w trakcie spaceru zaczął niespodziewanie padać deszcz. Co też nas spotkało.

Popołudniowy spacer przez przypadek skierował nas do jednego z kościołów katolickich. Jak się po chwili okazało, był to dokładnie ten, którego szukałam poprzednim razem. Zostałam poproszona o przekazanie przesyłki znajomemu znajomej. Ksiądz z Polski, prowadził tam nieźle ,,prosperującą” parafię. On też opowiedział nam jak wygląda życie w slumsach, które niedaleko kościoła istnieją. Od niego dowiedziałyśmy się, że posiłek, jaki jest organizowany w świetlicy tego kościoła, dla dzieci tam uczęszczających, jest bardzo często jedynym ich posiłkiem w ciągu dnia. To on uświadomił nas, jak przeludnione są dzielnice biedoty, gdzie dzieci śpią w nocy, a w ciągu dnia idąc się bawić z kolegami lub korzystając z atrakcji oferowanych choćby przez taką właśnie świetlicę, robią miejsce do noclegu dziadkom, którzy w nocy czuwali, bo zwyczajnie nie mieli się gdzie położyć. Dzieci te chętnie korzystają z oferty tej parafii. Nie tylko w formie posiłku. Odbywają się tam zajęcia sportowe, fotograficzne, jest nawet powoli organizowana rozgłośnia radiowa. Wszystko to ciężką, pracą oraz dzięki umiejętnościom zjednywania sobie ludzi w różnego rodzaju organizacjach i na przeróżnych stanowiskach ambasady czy fundacji wspomagających rozwój takich jednostek. Przyznam , że tam zdałam sobie sprawę z tego, że Hawana to nie tylko te piękne odrestaurowane wille, Capitol oraz Calle Obispo. To przede wszystkim miejsce, w którym ludzie są zmuszeni żyć w biedzie, brudzie i niewoli. Smutkiem napełniała nas niemoc.

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

2 komentarze

  1. Jak sie nazwywał ten kościół?

    Napisz odpowiedź
  2. Tuska, zabij mnie, ale nie pamiętam. Jednak jeśli byś się tam wybierała, to koniecznie daj znać! Odwiedzałam go na prośbę koleżanki i jeśli można by coś przez Ciebie podać to chętnie bym skorzystała. Znowu, dopytam koleżanki o adres i nazwę. Dwa lata to szmat czasu ,a ja przekonuję się o celowości zapisywania takich informacji: w notatniku czy na blogu.:)

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź