Cuda natury – część druga

Już wiemy, że Meksyk to nie tylko ruiny i plaże na Riviera Maya. To cudne miejsca, pełne przyrodniczych niespodzianek i robiące wrażenie podobne do tego, które na niektórych robi kolor Morza Karaibskiego i piasku na plaży w Tulum. Nam udało się w czasie tej podróży zobaczyć jeszcze kilka takich miejsc.

W drodze do Palenque, w planie wycieczki, którą wykupiliśmy, była wizyta w miejscu zwanym Agua Azul.  Jak sama nazwa wskazuje, człek odrobinę znający hiszpański, wie, że chodzi o kolor lazurowy.  Otóż, miejsce wcale nie rozczarowuje kolorem, wręcz przeciwnie.  Jest takim miłym zaczątkiem przed plażowaniem i morzem.   Jest to miejsce na tamtejsze warunki pogodowe idealne.  Można się wypluskać w zimnej wodzie, pobyczyć pod wodospadami, posiedzieć w pięknej scenerii i odpocząć przed tym co nas czeka dalej, czyli dżunglą. A dżungla męcząca jest i basta.

Oprócz lazurowych wodospadów, zobaczyliśmy również Misol Ha – wodospad w okolicach którego rzekomo kręcono Predatora z Arnoldem Schwarzenegger’em.  Ja tam, usilnie szukałam w jaskini  pod wodospadem tego żółwia, o którym pan przewodnik wspominał i nijak go nie widziałam. Pewnie trzeba mieć specjalne okulary. W każdym razie miejsca warte odwiedzenia.  No, może na dłużej niż nam się udało, ale…warto!

Trzecim punktem wycieczki były cenoty. Dla mnie pierwszy raz w takich osobliwych miejscach. Wyobraźcie sobie jaskinie zalane wodą. Jaskinie dostępne dla zwiedzających,  w których można pływać.  Pod ziemią.  Takie małe jeziorka, bardzo głębokie, ale mocno zróżnicowane.  Nam udało się zobaczyć dwa:  Samula oraz Dzitnup, w okolicach Valladolid.*) Pierwszy z nich to jaskinia z korzeniami drzewa wpuszczonymi do źródła poniżej poziomu gruntu. Tam , można odbyć fish-therapy **) i popływać.  W drugim z kolei, też można popływać, ale już w trochę większym jeziorku o turkusowym kolorze wody i w towarzystwie rybek, które w ogóle nie boją się innych, większych od siebie żyjątek w wodzie. Zresztą o cenotach to pisać nie bardzo potrafię, lepiej je pooglądać.  Dlatego nie nudzę już, tylko zapraszam do galerii.



*) Dodam, ze nie warto tam wypożyczać rowerów, bo trasa w takim słońcu na sprzęcie bez przerzutek to mordęga. Wystarczy, że my to wypróbowaliśmy, Wy tego nie róbcie, weźcie taksówkę.:)

**) Forma terapii polegająca na tym, że małe rybki obskubują obumarły naskórek. Delikatnie to łaskocze, pobudza krążenie i…łaskocze, co wzmaga śmiech, a wiadomo, że śmiech to zdrowie!

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

Zostaw odpowiedź