Co do plecaka na egzotyczny tramping?


[EDYCJA: 02/03/2007, 22:41]

Jedno pytanie słyszę od wielu osób, na okrągło: A co bierzesz w taką podróż? Poniżej – w możliwie największym skrócie – mini-poradnik: co zabrać i (ewentualnie) dlaczego właśnie to.

Plecak główny, 70-litrowy, do noszenia całego tego dobytku
Mały plecak, taki około 20-litrowy, dobry na wycieczki i służy również jako bagaż podręczny w samolocie, a bez problemu pakują się do niego dwie osoby
Spodnie-szturmówki, z odpinanymi nogawkami, bo po co brać dwie pary: długie i krótkie?
Trzy koszulki bawełniane, z krótkim rękawem – i więcej nie trzeba
Koszula flanelowa – wieczory, zwłaszcza w Kathmandu mogą być chłodniejsze
Kurtka, najlepiej z windstopperem, oczywiście przeciwdeszczowa (niby jeszcze nie ma monsunów, ale nigdy nic nie wiadomo)
Pięć par skarpetek, z czego dwie pary trekkingowe
Pięć kompletów bielizny, w tym kąpielówki
Getry termoizolacyjne, żeby moje zepsute kolano miało w miarę ciepło – takie jest zalecenie chirurga…
Spodenki-bokserki i koszulka, bawełniane, do spania zamiast piżamy
Sandały trekkingowe podstawowe obuwie na co najmniej trzy tygodnie w Indiach
Buty trekkingowe przydadzą się w Himalajach
Klapki pod prysznic, bo hinduskie podejście do higieny nawet w hotelach… ahem… pozostawia wiele do życzenia
Bawełniany śpiwór, taki cieniutki, na upały; miał być jedwabny, ale nie jest, szkoda…
Kapelusz trekkingowy
, który ma chronić uszy!
Bandanka: pożyteczny, wszechstronny wynalazek
Ciepła czapka polarowa na trekking (a Marta nie bierze, bo chce sobie kupić w Kathmandu taką, jakie noszą Sherpowie)
Rękawiczki polarowe – kto lubi, kiedy mu marzną łapki w górach?
Okulary przeciwsłoneczne: dość uniwersalne Dolgany – nadają się i na miasto, i na trekking w śniegu
Pasek parciany do spodni (skórzany jest za ciężki)
Pasek do spodni ze specjalną skrytką na pieniądze, w razie wyprawy na tereny nepalskich maoistów; swoją drogą, sprytne posunięcie – dwa paski do jednych spodni… ech… ;)
Portfel z dwoma różnymi kartami kredytowymi i niewielką ilością gotówki
Lewy portfel z nieważnymi kartami kredytowymi, z kilkoma dolarami – służy wyłącznie do oddania przygodnym nepalskim maoistom
Kłódka, bo zwłaszcza w Indiach warto dodatkowo zabezpieczyć drzwi pokoju hotelowego
Torebka na szyję na dokumenty – wszystkie trzy: paszport, prawo jazdy, polisa ubezpieczeniowa
Kserokopie wyżej wymienionych dokumentów, gdyby nepalscy maoiści zarekwirowali oryginały
Płyta CD z poskanowanymi dokumentami (na wszelki wypadek wrzuciłem również te skany na serwer FTP; nigdy nie wiadomo, co nam zabiorą nepalscy maoiści…)
Cztery fotografie: dwie do wizy nepalskiej, pozostałe dla jakiejś uroczej Hinduski :)
Dog-tagi, a na nich imię i nazwisko, miejsce zamieszkania, PESEL, numer paszportu, kontakt do osoby w Polsce
Gwizdek jako system antynapadowy – głównie przeciwko nepalskim maoistom, ale i bezpańskim psom czy innym świętym krowom włóczącym się po ulicach hinduskich miast; za dotknięcie krowy grozi lincz, który po negocjacjach można zamienić na jakieś 400 rupii (czyli niecałe 10 USD)
Scyzoryk Victorinox, który ma coś ponad milion różnych funkcji, z pilniczkiem do paznocki włącznie, z czego najbardziej cieszy się Marta
Zapalniczka benzynowa Zippo z dodatkowym kamieniem; podobno pali się w deszczu i na wietrze, a do tego od pierwszego razu – chociaż może lepiej się o to nie zakładać, bo można stracić kciuka :)
Linka metalowa do zabezpieczenia plecaka (oczywiście, przed nepalskimi maoistami)
Kijki trekkingowe, żeby odciążyć kolano (kolejne zalecenie chirurga)
Czołówka, bo w Indiach są częste przerwy w dostawie prądu
Dwa komplety akumulatorków do czołówki ładowane na zmianę
Mój ulubiony metalowy kubek od Gabrysi :)
Łyżeczka do herbaty
Aparat fotograficzny razem z futerałem
Dwie karty Secure Digital, do aparatu, każda po 2GB
Databank z dyskiem 100GB, żeby było gdzie zrzucać fotki
Dwa komplety akumulatorków do aparatu, również ładowane na zmianę
Ładowarka do akumulatorków, żeby mieć czym ładować na zmianę
Telefon komórkowy, ale tylko na wszelki wypadek, bo nie zamierzam dzwonić do pracy codziennie! ba, nie zamierzam nawet dzwonić co tydzień! ;)
Kosmetyczka w opcji minimum absolutne: pasta i szczoteczka do zębów, mydło, żel i maszynka do golenia, antyperspirant, mała buteleczka szamponu… choć zastanawiam się po co ten szampon, skoro pierwsze, co zamierzam zrobić w Indiach to… no, co? no, dreddy!!! :)
Pieluchy tetrowe zamiast ręczników… ano, tak – w klimacie wilgotnym schną szybciej, niż ręczniki frotte; patent znajomej Marty, zobaczymy, jak działa
Apteczka podręczna, a w niej: Diclofenac i Naproxen (silne prochy na moje zepsute kolano), Doksycyklina i Nifuroksazyd (antybiotyki), Apap, Gripex (nagła zmiana klimatu może się skończyć małą grypką), Aviomarin (nie dla mnie), środki opatrunkowe na otarte stopy, bandaż elastyczny w razie (tfu, tfu!) jakichś zwichnięć, opaska elastyczna na kolano, igły i strzykawki, termometr, jodyna, chusteczki higieniczne (duuuużo chusteczek, na moją alergię)
Stopery do uszu, bo Indie ogólnie hałaśliwe są, a spać czasem trzeba
Kawa rozpuszczalna, żeby jednak nie spać za dużo; w Indiach o kawę ciężko…
Litrowa butelka Finlandii, żeby bezlitośnie zamordować amebę (najlepiej mordować regularnie co rano, przynajmniej przez pierwszy tydzień)
Igła, nici, agrafki i inne takie tam gadżety na wszelki wypadek
Przewodniki Lonely Planet: Indie i Nepal – żeby wiedzieć, jakich miejsc unikać :)
Ekspres, który dostaliśmy dziś w prezencie na wyjazd; nie planujemy wspinaczki w Himalajach, więc podejrzewam, że po to, żebym mógł (dosłownie) przywiązać do siebie Martę; dzięki, Maćku! :)

Jak widać, wcale nie ma tego tak dużo. Ograniczam każdy zbędny kilogram. W końcu będę te kilogramy dźwigał na własnych plecach przez 31 dni. Oczywiście, nie dublujemy się z Martą. Większość z tych rzeczy mamy “na spółkę”. No, może poza bielizną. :)

Przy okazji, uprzedzając kolejne pytania, powiem, czego nie bierzemy.
Polarów, bo kupimy je sobie w Kathmandu lub Pokharze zaraz przed trekkingiem
Śpiworów puchowych, bo też nie ma sensu dźwigać ich po Indiach przez trzy tygodnie
Tysiąca innych rzeczy, o których pewnie myśleliście, że są niezbędne na trampingu :)

Autor: Tomek

Politolog i dziennikarz z wykształcenia, konsultant biznesowy z zawodu, podróżnik z zamiłowania. Zarządza agencją konsultingową Ancla Consulting specjalizującą się w dotacjach unijnych dla przedsiębiorców, wykłada geografię polityczną na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Wszystkie wolne chwile wykorzystuje na podróże, a zdjęcia i relacje z nich zamieszcza na tym blogu.

Udostępnij ten post na:

13 komentarzy

  1. Indie…taa..szczególnie o urocze hinduski nietrudno. Polecam wziąć więcej fotografii i kilka drobiazgów, bo to co te urocze cud-kobiety potrafią, żadnej europejce się nawet nie sniło. Gorąco polecam, wrażenia niezapomniane.

    Napisz odpowiedź
  2. Dobre:D no to ja bym tam wzial tylko same zdjecia…Po co brac 30 kg na plecy i jeszcze na glowie miec kobite???Czlowieku, jedziesz do edenu!!!:)))) powiedz lasce ze nie bedzie gdzie miala sie myc to sie moze rozmysli:)))))

    Napisz odpowiedź
  3. mariusz: Rozumiem, że chodzi Ci o umiejętności kulinarne Hindusek? No, to faktycznie szykują się niezapomniane wrażenia. ;)

    gandalf: FYI, plecak waży najwyżej połowę z tego, co napisałeś. A z tej laski, jak ją nazwałeś, to całkiem twardy zawodnik jest. Widziałem ją już parę razy w akcji – na przykład w górach, w mocno polowych warunkach. Taka drobnostka, jak niemożność umycia się to jej specjalnie nie zniechęci, musisz być bardziej kreatywny. Zresztą właśnie dlatego jedziemy razem, że dziewczyna została przetestowana i sprawdza się w ekstremalnych warunkach. Wcale nie będę miał jej na głowie, tylko jako partnera z prawdziwego zdarzenia. :)

    Napisz odpowiedź
  4. ejjjj, no to powiedz mi gdzie moge znalezc taka kobitke,wszystkie takie slabizny,a ta twoja dziewczyna, widac przyklad na to ze nie wymarly kobity lubiace extremalne wyprawy…Gdzie moge taka znalezc?Chyba ze mi swoja odstapisz:D rachuneczek bedzie, dogadamy sie:D zanim ja jakis hindus omami!!!

    Napisz odpowiedź
  5. mariusz-nie wymyslaj, nazwij rzecz po imieniu- dobre zarcie, po prostu:PPPPP

    Napisz odpowiedź
  6. A co Wy gadacie, ja poznałem ostatnio dziewczynę, która jest fanką HoM&M III ;c Dziwne, nie?

    Napisz odpowiedź
  7. gandalf: Po tym, co napisales w komentarzach, nie sadze, abys mial latwa droge w poszukiwaniach takiej kobiety. U mnie w kazdym razie dostalbys kosza. Moze odpusc sobie marzenia o hinduskach z edenu a sprobuj z… hindusami?:) powodzenia!

    Napisz odpowiedź
  8. No oczywiście że nie chodzi mi o umiejętności kulinarne, bo skoro jedną laskę zabierasz to ona cię będzie obsługiwać. Chodzi mi o niezapomniane wrażenia w czysto zmysłowym sensie…jesli nie spróbujesz to stracisz naprawdę wiele, bo żadna polka tego nie potrafi (sprawdzane osobiście).

    Napisz odpowiedź
  9. Nikogo nie zamierzam obslugiwac, tym bardziej mezczyzne, z ktorym wybieram sie w podroz. A o “zmyslowy sens” nie musisz sie martwic – zwlaszcza na zapas. Natomiast ciekawi mnie to, co o Tobie powiedzialy owe czarodziejki, ktore tak reklamujesz…

    Napisz odpowiedź
  10. No, no, no. W ciekawym kierunku idzie ta dyskusja… Zastanawiam się, czy Was wszystkich za chwilę brutalnie nie zmoderować. :P

    Napisz odpowiedź
  11. zaraz, zaraz, mnie prosze nie moderowac, bo pojedziesz sam do Indii. A z brutalnoscia doskonale sobie radze:P

    Napisz odpowiedź
  12. OK. Pax, Panie i Panowie. :)
    Mariusz i gandalf: Chciałbym tu coś wyjaśnić. Ja i Marta cały wyjazd planujemy razem już od dłuższego czasu, dzielimy się obowiązkami i tak dalej. To tak naprawdę Marta naciskała w grudniu na podjęcie decyzji o wyjeździe, a marzyła o nim praktycznie od roku, odkąd się znamy. Gdyby nie ona, pewnie moja wyprawa do Indii skończyłaby się na tym, na czym wyprawa z października 2005: na planach. Więc proszę, Panowie, nie traktujcie Marty tak, jakby była mało istotnym dodatkiem do mojego wyjazdu, bo tak nie jest.

    Napisz odpowiedź
  13. Drogi TP, takie wpisy o tematyce daleko odbiegajacej od tematu podrozy, powinny byc juz dawno zmoderowane!!!Na podobne dyskusje jest zapewne miejsce na stronach poswieconych kamasutrze…A takie wpisy pokazuja tylko jak mezczyzni przedmiotowo traktuja kobiety…Ale to juz temat na inna dyskusje i na pewno nia na tym forum. A Podroznikom zyczej udanej wyprawy:)

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź