Himalaje! Himalaje! Himalaje!

No wlasnie tak! Jutro rano autobus do Pokhary, potem lot do Jomsom awionetka nad gorami i wreszcie to, na co tak naprawde czekalem: trekking po Himalajach wokolo Annapurny. Co prawda nie ten 3-tygodniowy trek (to moze innym razem), ale podejrzewam, ze nawet w ciagu tygodnia tez sie wystarczajaco wyszaleje. :)

Plan przejscia generalnie jest gotowy. Ubrania zakupione, spiworki tez. Nawet przed chwila kupilismy troche “trekkingowego” jedzonka (i za to dostalismy darmowe kupony na Internet w kafejce nad sklepem, z ktorych skwapliwie wlasnie korzystamy). Sprawdzilismy tez sytuacje dotyczaca bezpieczenstwa na szlaku. I tu delikatna niespodzianka. Otoz znajomy Nepalczyk, Ekaraj, oswiecil nas, ze maoisci wchodza prawdopodobnie wkrotce do rzadu, totez na razie (od miesiaca czy cos kolo tego) jest zawieszenie broni miedzy nimi a silami rzadowymi. I w zwiazku z tym nie tyle w ogole nie porywaja turystow chodzacych szlakami w rejonie Annapurny, ale nawet nie pobieraja od nich “dobrowolnej oplaty” na wsparcie partyzantki…

Ech, czyli, ze co, ze niby, ze nie bedzie zadnych przygod? Bo w ogole calosc zapowiada sie hiper-bezpiecznie. Tym bardziej, ze Marta zlozyla dzis na tutejszym Dubrar Square w swiatyni Ganesha ofiare w postaci niebieskich kwiatkow (za 10 rupii, wiec oby sie tylko Ganesh nie wkurzyl…) w intencji bezpiecznego treku. No, w kazdym razie pisali w Lonely Planet, zeby tak zrobic. :)))

Aha, a w ogole to chcialem tak z zupelnie innej beczki zaznaczyc, ze Azja jest jednak strasznie mala. Otoz kilka dni temu Pawel i Robert (wspomniani przeze mnie w ktorejs relacji) opowiadali, ze w Pushkarze spotkali dziarska, 70-letnia kobiete wraz z synem-podroznikiem, ktorzy mieli ostra trase zaplanowana po Indiach (plan bardziej napiety od naszego!). No, i wlasnie dzis okazalo sie, ze z tymi samymi ludzmi mieszkamy w hotelu – i nawet bylismy z nimi na krotkim wypadzie do kolejnej Monkey Temple, tym razem nepalskiej. :)

Tyle na dzis i na ten tydzien w ogole. Nie podejrzewam, abysmy trafili na lacze internetowe w czasie trekkingu. ;) Do przeczytania jakos po 25. marca.

Autor: Tomek

Politolog i dziennikarz z wykształcenia, konsultant biznesowy z zawodu, podróżnik z zamiłowania. Zarządza agencją konsultingową Ancla Consulting specjalizującą się w dotacjach unijnych dla przedsiębiorców, wykłada geografię polityczną na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Wszystkie wolne chwile wykorzystuje na podróże, a zdjęcia i relacje z nich zamieszcza na tym blogu.

Udostępnij ten post na:

Zostaw odpowiedź