Wiecie, jak wyglądają pola ryżowe w Tana Toraja ze skutera?

Wyglądają obłędnie. I nie chodzi mi tutaj tylko o zieleń, bo tej jest tam sporo, taki rejon. Chodzi też o położenie. Tana Toraja to górzysty teren, a pola ryżowe są wszędzie. Są na równinach, na wzgórzach, między nimi. A ja nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak mi się one podobają. Egzotyka, której nie mam w domu?

Lubisz ryż?
Kto z nas ryżu nie jadł? Kto nie wie, jak on wygląda? Nie znam takiej osoby. Ale kto z Was widział, jak ryż rośnie, na własne oczy? Takie pola ryżowe z prawdziwego zdarzenia? Jak się go sadzi, przesadza? Jak wyglądają poszczególne etapy jego wzrostu? Tego ostatniego to i ja nie widziałam. Ale kiedyś, jak już będę miała więcej czasu na podróże, obiecuję sobie i Wam, że poznam ten proces od początku do końca. Ogromnie mnie to ciekawi. Wracając do tematu.

Uprawa ryżu w Tana Toraja
W Tana Toraja ryż i jego uprawa to źródło utrzymania mieszkańców. Pierwsze, bo drugim jest hodowla bawołów wodnych. Z perspektywy skutera stwierdzam, że szybciej uświadczy człowiek ryż, niż bawoła. Poza tym, że się go uprawia, przechowuje się go. Właśnie do tego służą te małe stodoły, które stoją obok domostw Toradżów. Te domki, w których się nie mieszka, to spichlerze. Tradycyjne, bo wciąż budowane w stylu dachu, na którym widać ten wygięty bambus, sugerujący łódź.

Wygoda jazdy na skuterze
Okazuje się, że najlepiej zwiedzać pola ryżowe na takim środku lokomocji, bo:
– dotrze się w każde miejsce na trasie,
– zawsze łatwo jest się zatrzymać i obserwować okolicę,
– to jeden z tych rodzajów spotkań z lokalną ludnością, który zaowocuje szerokim bananem na Waszych ustach, choć bananowców tu nie znajdziecie. ;)
Minusy: w zasadzie poza deszczem, który padał, nie widzę. Korzystając z kasku, pozbywamy się komarów w ustach i oczach. Lewostronny ruch może być dla kogoś problemem, ale uważam, że idzie się przyzwyczaić. Ja nie jestem super wytrawnym kierowcą, ale radziłam sobie nieźle, więc uważam, że każdy da radę. :)

Batutumonga – spectacular view!
Najpiękniejsze, najwyżej położone (spośród tych, które do tej pory widziałam), z takimi widokami, że szczerze wzruszyłam się i popłakałam, kiedy je oglądałam. I myślcie co chcecie, ale kiedy jechaliśmy tam, widzieliśmy, że zbierają się chmury. Wiedzieliśmy, że będzie lało, a tam jak leje, to i się mgli. Było prawdopodobne, że możemy nie zobaczyć tych tarasów, ale jak to: mamy zrezygnować? Jedziemy. Żadne z nas nie przepada za jazdą w deszczu, ale byliśmy zabezpieczeni w płaszczyki przeciwdeszczowe, a jak już się zmoknie, a później się jedzie, to się schnie dużo szybciej. I pojechaliśmy. Tomek wiedział, że jak zobaczę te tarasy, co to widziałam je na zdjęciu i wszyscy mówili, że to Batutumonga, to będę szczęśliwa i będę mogła rejon Tana Toraja opuścić. Tak też się stało. I mam stamtąd najgorsze zdjęcia: bo mgła, bo deszcz, bo brak słońca. Jednak było to jedno z tych miejsc i jedna z tych naszych małych wypraw, których nigdy nie zapomnę! A Tomkowie dziękuję, że jest czasem równie pokręconym wariatem, jak ja i tak szybko i ochoczo zgadza się na moje niektóre pomysły. :D

Bo wiecie, z tych pól ryżowych to wracaliśmy już po nocy, ale szczęśliwie. :D

[Not a valid template]

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

2 komentarze

  1. Faktycznie magiczne… byliśmy na polach ryżowych w kilku miejscach w Chinach, ale te indonezyjskie są jednak ciut bardziej urzekające… no i te bawoły. :)

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź