Depcząc po piętach Krzyżowcom i Asasynom

O krucjatowych tropach Tomek pisał już tutaj: o Keraku, Crac de Chevaliers oraz o zamku Asasynów w Musyaf. Jedynym, o którym nie wspomniał, jest twierdza Saracenów w Ajloun. Ajloun to niewielka miejscowość. Trafiliśmy tam zupełnie przypadkowo.

Ktoś, a nawet dokładniej mieszkaniec Ajloun, w busie do Jerashu powiedział nam, że powinniśmy zobaczyć również twierdzę w Ajloun, bo jest piękna. Cóż… skoro pan tak powiedział, to stwierdziliśmy, że pewnie warto. Wysiedliśmy zatem w Ajloun, żeby tam zostać na noc i przed południem zobaczyć ten piękny obiekt.

Każdy z zamków miał swojego specyficznego ducha. Jeden był ogromny, drugi pełen komnat, trzeci zamknięty (trafiliśmy tam w sobotę po 16:00 ;)), czwarty pięknie usytuowany na wzgórzu. Każdy miał też swoją bogatą i często bardzo okrutną historię: zdobyty lub nie. Każdy w sposób różnorodny zachwycił nas inaczej. Zachwycił jednak i tymi zachwytami dzielimy się poniżej. Niech te zdjęcia przywołają w Was wspomnienia czasów Średniowiecza: Saracenów i Krzyżowców… a zresztą zobaczcie sami.

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

1 Komentarz

Zostaw odpowiedź