Malaysia: truly Asia
Takie sobie chlopaki haslo reklamowe wymyslili na 50. rocznice niepodleglosci Malezji w roku 2007. I takie haselko funkcjonuje, promujac turystyke w tym kraju. Ale ja tam mam calkiem inny obraz truly Asii.
Przede wszystkim w truly Asii (Indiach, Nepalu, a nawet w Tajlandii) zagubione dokumenty Ewy trafilyby na czarny rynek, a nie z powrotem do wlascicielki. No, ostatecznie Ewa pozbylaby sie calej kasy, ktora trzymala razem z paszportem i biletami. Tymczasem wszystko pozostalo nienaruszone. Ba! Staff z Banana Hotel przy Lebuch Chulia w Georgetown biegal po calej chinskiej dzielnicy w poszukiwaniu wlascicielki ze skserowana strona ze zdjeciem paszportowym. Niestety, nie znalazl jej, bo wlascicielka paszportu i autor tej notki akurat rozkoszowali sie owocami morza w dzielnicy muzulmanskiej. I dopiero na drugi dzien troche oprzytomnieli. ;)
Malezja nie jest tez truly Asia pod wzgledem standardowo azjatyckiego stosunku do kobiet. Mimo, ze to kraj scisle muzulmanski, obywatele Izralela nie maja tu wstepu, a o ich kraju oficjalnie mowi sie “terytorium okupowanej Palestyny”, to jednak na ten przyklad na 10 samochodow – siedem prowadza kobiety! Wyglada na to, ze i w innych prawach sa zrownane z mezczyznami. Prowadza tez wlasne biznesy. Sprawa nie do pomyslenia w takich Indiach czy innym Nepalu.
Malezja, jeden z Azjatyckich Tygrysow pod wzgledem gospodarczym stoi na poziomie porownywalnym z Europa. Na przyklad z Polska. To widac na ulicach, nie tylko w stolicy. Kontrast z raczej biedna i nastawiona na turystow Tajlandia byl zauwazalny zaraz po przekroczeniu granicy. Tu nikt nie patrzy na nas jak na chodzace ATM-y. Tutaj wszyscy sa dumni ze swojego Petronas – narodowego, w duzej czesci kontrolowanego przez panstwo, koncernu paliwowego, ktory ma wylacznosc na eksploatacje malajskich zasobow gazu i ropy naftowej. Ten koncern wlasnie zapewnia niesamowity dochod narodowy i tworzy mnostwo miejsc pracy. Notabene, nasz Orlen sporo moglby sie od Petronasu nauczyc). Ale przeciez nie Petronas jest jedyna podstawa gospodarki. Malezja ma silna strukture bankowa, niezle rozwiniety przemysl lekki i (podobno) dodatni bilans eksportowy w calym woluminie. Troche oczywiscie inwestuja w turystyke, ale raczej nie az tak, jak inne azjatyckie kraje.
Tak a’propos finansow. Malezja jest teraz droga. W zwiazku z tym, iz dolar stoi wysoko, ich waluta – ringgit – tez stoi dosc wysoko w stosunku do zlotowki. Mamy prosty przelicznik: 1 RM = 1 PLN. A przykladowo za pokoj w hostelu placimy srednio 50 ringgitow. Czyli tyle, ile dalibysmy za pokoj w okolicach Krupowek. Natomiast jedzenie jest tansze. Obiad do syta, wraz z udziwnieniam, napojami, etc. jemy we dwojke za od 16 do 25 RM. Nie do pomyslenia w Krakowie.
Aha, tylko piwo ma kosmiczne ceny. Minimum 6 ringgitow za puszke w sklepie, minimum 10 w knajpie. I to mowimy o pojemnosci 0,33 – a nie, jak Allah przykazal, 05l. Niestety, ta cena ma jakis zwiazek z islamem, ktory zakazuje picia alkoholu, a wiec i niskim popytem (co przeklada sie na niska podaz). Tak czy inaczej, piwo jest w Malezji towarem luksusowym. Dodatkowo, maja tu tez wysoka akcyza na alkohol…