Miasto-muzeum, miasto-shopping center
Taka wlasnie jest Melaka, kolejny przystanek na naszej trasie. Ten strategicznie polozony – w najwezszym miejscu Ciesniny Malacca (waznego kanalu transportowego pomiedzy Pacyfikiem a Oceanem Indyjskim) – port mial burzliwe dzieje. W latach ’20 XVI wieku podbili go i obwarowali Portugalczycy.
Jednak juz 1641 roku stracili port na rzecz nowej potegi morskiej, Holendrow. Holendrzy natomiast porzadzili sobie w Melace do 1795 r i ostatecznie odstapili Brytyjczykom w wyniku traktatu z roku 1824 wzamian za Bencoolen na Sumatrze. Od do czasu uzyskania niepodleglosci przez Malezje byla w rekach Brytyjczykow.
W Melace doskonale widac, jak kultura europejska wplywala na Azje w czasach kolonializmu. Widac to w architekturze; za kazdym rogiem pojawiaja sie koscioly – katolickie lub protestanckie. Widac to rowniez w otwartosci lokalnych mieszkancow na obcokrajowcow. Zero barier kulturowych (jak np. w Indiach), zero barier jezykowych (jak zdarzalo sie w Nepalu). Nawet w porownaniu do “turystycznej” Tajlandii, gdzie tez przeciez zdarzalo nam sie rozmawiac na migi. ;)
Generalne spostrzezenie: trzeba przyznac, ze w Malezji w ogole latwo znalezc sie osobie z Zachodu. Ludzie mieszkajacy tutaj sa po prostu bardziej “oswieceni”. Nie potrafie znalezc innego okreslenia, choc powyzsze nie oddaje dokladnie to, co mam na mysli. To “swiatlosc” moze byc zasluga 60% PKB, wydawanych przez malezyjski rzad na edukacje. Z drugiej strony, islam – wazny czynnik warunkujacy relacje spoleczne w tym kraju – nie jest tak obcy Europejczykowi, jak hinduizm, jainizm czy chinska lub tajska odmiana buddyzmu. Z islamem – w ten czy inny sposob – Europa miala mocny kontakt od ponad tysiaca lat; zdazylismy sie z nim oswoic, a on z nami. ;) A skoro znow jestem przy wynurzeniach natury polityczno-spolecznej: to Melace wlasie poznalismy podstawowa zasade spoleczna, warunkujaca zycie w tym kraju: Muslims run the government, Chinese run the business, Hindu run the taxis. Przekazal nam ja Brytyjczyk od lat mieszkajacy w krajach Azji Poludniowo-Wschodniej. I wiecie co? To faktycznie tak dziala… ;)
Po tej dygresji, wracajac do Melaki: to tutaj zrobilismy zakupy. Nie tylko ze wzgledu na to, ze Melaka byla przedostatnim przystankiem na naszej trasie (czekal nas jeszcze tylko Singapur), ale i dlatego, ze tutaj byl najwiekszy wybor pamiatek. Klimatyzowane centrum handlowe bylo fajne, takie europejskie, aczkolwiek nie pobilo iloscia i egzotycznoscia sklepikow w Chinatown. Jedynym plusem wyprawy do tego centrum handlowego bylo to, ze zalapalismy sie na happy hour w sushi-barze. Po prostu rewelacja! :)