Zahaczka…

Przekonałem się już, że póki nie kupisz biletu na samolot – nie masz punktu zaczepienia. Do tego momentu każda wyprawa ma status “w zawieszeniu”. Tak było z Indiami i Nepalem. Dużo planów, dużo gadania; chyba od lutego 2005. Ale jakiekolwiek sensowne działania zostały podjęte dopiero w grudniu, kiedy to trzymałem już w łapie estetycznie zapakowany świstek papieru z logo Alitalii.

Miesięczną wyprawę do Tajlandii obiecywałem sobie od dawna. Miało być Boże Narodzenie 2007 w Bangkoku, a Sylwester 2007/08 na Pukhet. Nic z tego nie wyszło, chyba jakoś nie miałem motywacji. Tym razem zrobię sobie prezent. Motyw przewodni wyprawy: 30 urodziwych Tajek na 30-te urodziny. :D

A Lany Poniedziałek 2009? Dlaczego by nie w Singapurze? :)

Pierwsze pół kroku wykonałem.

Kupiłem właśnie przewodniki Lonely Planet po Tajlandii, Malezji i Singapurze…

Autor: Tomek

Politolog i dziennikarz z wykształcenia, konsultant biznesowy z zawodu, podróżnik z zamiłowania. Zarządza agencją konsultingową Ancla Consulting specjalizującą się w dotacjach unijnych dla przedsiębiorców, wykłada geografię polityczną na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Wszystkie wolne chwile wykorzystuje na podróże, a zdjęcia i relacje z nich zamieszcza na tym blogu.

Udostępnij ten post na:

Zostaw odpowiedź