Nazaret i Tyberiada – przejazdem

W tych dwóch miejscach znaleźliśmy się nie tyle przypadkowo, co po drodze. Chcieliśmy dojechać do Jeziora Tyberiadzkiego (zwanego też Morzem Galilejskim), zatem i Nazaret był po drodze.


Te dwa miejsca są mocno związane z życiem Jezusa: pierwsze to jego miejsce dorastania; drugie – miejsce jego życia dojrzalszego.

Nazaret, oprócz tego, że jest słynny z powyższego, jest zwany także nieformalną stolicą Arabów w Izraelu, bo jest ich tutaj zdecydowana większość. Położony jest pięknie na pięciu wzgórzach. Cudne widoki. W dniu, kiedy było nam dane tam dojechać, było pięknie i słonecznie. Miasto pełne jest historii; szczególnych miejsc, zarówno religijnych jak i kulturalnych.

My zobaczyliśmy tam Bazylikę Zwiastowania, a że ciężko było zostawić nasze plecaki we w miarę bezpiecznym miejscu, na wzgórze z meczetem nie dotarliśmy. W Bazylice mieliśmy okazję obejrzeć bardzo ciekawą wystawę, która jest eksponowana w podcieniach obok tegoż kościoła. Są tam wizerunki Matki Boskiej z różnych miejsc świata. Niektóre kiczowate, niektóre z polotem, ale większość dość egzotyczna. No, bo wyobrażacie sobie taką koreańską Matkę Boską? Albo chińską? Albo japońską?

Nie musicie, zobaczycie je w galerii. :D

Tyberiada to jedno z czterech świętych miast judaizmu.  Jest to zdecydowanie miejsce nastawione na turystów lubiących wypoczywać na plaży. Kurort jednym słowem. Zatem wyobrażacie sobie zapewne, że w czasie, kiedy tam byliśmy – poza sezonem – działo się tam dokładnie nic. :D Przespacerowaliśmy się promenadą nad jeziorem,  bo jest to w sumie najniżej położone jezioro słodkowodne na ziemi. Obejrzeliśmy piękną architekturę miasteczka, kościoły polecane przez nasz przewodnik i dwa meczety, z których każdy czeka cierpliwie na renowację.

Tak czy siak, dość szybko zwinęliśmy się stamtąd w kierunku Hajfy…

[Not a valid template]

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

1 Komentarz

Zostaw odpowiedź