Moje TOP5, czyli pustynie, spichlerze i Budda

Kiedy wpadłam na pomysł tego rankingu, najpierw chciałam zrobić go sama. Później zaprosiłam do niego Tomka, bo w sumie razem sobie jeździmy, zwiedzamy i różne miejsca nam sie podobają.  Liczba 10-ciu została zatem rozdzielona na nas dwoje. Powiem Wam, że nie jest łatwo wybrać spośród tylu fajnych miejsc. Dla mnie ten ranking to była mała podróż wstecz, żeby uzmysłowić sobie po raz kolejny, dlaczego tam właśnie tak bardzo mi się podobało. Poczytajcie sami, dlaczego wybrałam akurat te miejsca.

1. Malezja – Canopy Walkway
Kiedy dotarliśmy do dżungli, najstarszej pod słońcem, wiedziałam, że czeka mnie nie lada gratka. O tym spacerze na wysokości koron drzew i palm czytałam oczywiście wcześniej. Jednak to, co tam przeżyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Otóż mosty były zawieszone i ruchome. Kiedy przeszedł Tomek, trochę się trzęsły. Przy każdym drzewie sprawdzałam konstrukcję mocowań i upewniałam się swoim laickim okiem, że wyglądają profesjonalnie. Tak czy siak, przeszłam te 530 metrów, czyli 10 mostów o długości 5 metrów każdy, 9 platform na przerwę – i upociłam się w tej dżungli jak mysz. I pewnie dziś nie poszłabym tam po raz drugi, ale jednak wtedy to było COŚ!

5. Malezja, Taman Negara (Kopiowanie)

2. Jordania – Wadi Rum
Co tu dużo pisać, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Piasek kolorów marsjańskich, formy skalne, które przyprawiają o zawrót głowy. Spokój, cisza i tylko Toyota, która nas wiezie, ryje w piachu. Ale pod wieczór jest już cicho. Namioty są od siebie oddalone, więc sąsiadów nie słychać. Zawsze można zajrzeć na herbatę. Jedna z imprez na wyjeździe była właśnie w takim namiocie. A na tej pustyni byliśmy dwa razy: za pierwszym spaliśmy z Tomkiem w obozie sami i pod wieloma kocami, tak baliśmy się zmarznąć w nocy. Drugim razem była już spora grupa ludzi i też było niesamowicie. I ciężko mi powiedzieć na koniec, czy klimat tego miejsca tworzą jego cisza i spokój, czy ludzie, z którymi można tam pobyć.

1. Jordania, Wadi Rum (Kopiowanie)

 

3. Egipt – Pustynia Czarna
Moje typy podobnych rankingów można w ciemno oceniać po ilości miejsc pustynnych. Nie wiem, skąd u mnie fascynacja tymi miejscami. Pustyń trochę już widziałam i zasadniczo każda czymś zachwyca, jednak tej Czarnej z Oazy Baharija w Egipcie nie mogłam pominąć, kiedy już dowiedziałam się, że tam takowa jest. Byliśmy zmęczeni nocną podróżą, niewyspani, zmarznięci i jak tylko wstał dzień, szukaliśmy samochodu, który zabrałby nas na objazd. Czarna pustynia, to niesamowite widoki, a zapewniają je ostańce, które są skutkiem erozyjnego działania wiatru. Końcówka tego miejsca bogata jest w czarne wzgórza wulkaniczne, takie różnych rodzajów stożki. Stożki te, dzięki erupcji i materiałowi koloru czarnego, który został na wzgórzach, naprawdę pozwala się poczuć jak na wakacjach na innej planecie.

2. Egipt, Czarna Pustynia (Kopiowanie)

4. Tunezja – spichlerze zwane ksarami
To miejsce wybrałam chyba głównie z powodu takiego, iż moje wrodzony spryt i umiejętność namawiania ludzi do zrobienia szalonych rzeczy tutaj akurat osiągnęły swoje apogeum. Wiedziona dobrym zwyczajem przeglądania pocztówek na miejscowej poczcie, zobaczyłam świetne miejsca do odwiedzenia. Jednak właśnie wróciliśmy z daleka, bo odwiedzaliśmy ksar położony na pięknych wzgórzach, a generalnie klimat naszej niewielkiej grupki był w stylu: “Lepiej jedźmy dalej”. Kiedy pokazałam Tomkowi ową pocztówkę i opis w przewodniku, że można tam dojechać camionette (takim fajnym busikiem), to i James, Koreańczyk, który z nami spędzał tamże czas, rozochocił się i dołączył. A kiedy okazało się na postoju busików, że jeden robi dokładnie kółko i możemy spokojnie sobie zobaczyć Ksar Ouled Soltane, to nikt się nie zastanawiał, tylko wskakiwał na pakę. Bo to słynny ksar, który grał w “Nowej Nadziei”. A dla mnie to miejsce naprawdę unikatowe. Wszystkie te budynki to spichlerze. Spacerując po nich czytałam, jak to trzymano tam zboże, skąd wydzielano je rodzinom, a nawet budowano specjalne, małe komory na wazy i naczynia na oliwę. Jednym słowem czad, jakiego nigdzie indziej nie spotkałam. :)

3. Tunezja, Ksary (Kopiowanie)

5. Indonezja – Borobudur
O tym miejscu sporo już pisałam i w zasadzie tam były moje argumenty. Mogę dodać, że Borodubur to takie miejsce, w którym de facto czułam niemoc. Wiedziałam, że nie ogarnę tego umysłem, duchem czy sercem. Mogłam spacerować w kierunku, w jakim sugerował mi przewodnik, mogłam oglądać stupy, reliefy, sceny z życia Buddy, ale wiedziałam, że tylko stąpam po powierzchni. Ale takiej, która jest głęboka na 1200 lat. A poza tym wszystkim, świątynia położona jest dokładnie w dżungli. Wysiada się z autobusu, schodzi trochę w boczną uliczkę, a ona wyrasta spośród palm i drzew ją okalających. A później jest tylko coraz ciekawiej…

4. Indonezja, Borobudur (Kopiowanie)

A na koniec dodam, że to tylko taki wybór na potrzeby wpisu, bo już dawno moje serce zostało w Syrii i na jej souqach; to w Barranca del Cobre doświadczyłam opalenia czoła na tzw. kurczaczka tandoori; to cenoty zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, a marokański Jebel Toubkal był szczytem szczytów! To nie jest tak, że zapomnieliśmy o wielu miejscach. Taki ranking pozwolił nam na nowo przypomnieć sobie te szczególne. :)

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

3 komentarze

    • Aaaa zazdroszcze Indonezji! Fajnie tam było.:) Ale licze, ze kiedy Tomek wyszkoli sie juz w nurkowaniu, to tam pomieszkamy, a nie jakies tam miesieczne wakacje.:):):)

      Napisz odpowiedź
  1. fajny ranking, chyba najbardziej podoba mi się Jordania – te kolory! no i niezły klimat musi byc w # 5

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź