Ukraina na skraju wojny domowej?
Na Ukrainie byłem kilkukrotnie. Po raz pierwszy byłem we Lwowie na długi weekend majowy 2005 ze znajomymi ze studiów. Wtedy zakochałem się w piwie “Lwiwskim”. Po raz kolejny odwiedziłem Lwów na Wielkanoc w marcu 2010. Kolejną Wielkanoc spędziliśmy w Odessie i na Krymie, w kwietniu 2011. Wreszcie w sierpniu 2013 pojechałem na trochę dłużej na Krym. Bardzo polubiłem ten kraj, głównie ze względu na jego ciekawą “wschodnio-zachodnią” mieszankę klimatów.
W czasie ostatniej wycieczki na Krym schodziliśmy z Kara-Dag w towarzystwie ukraińskiej rodziny z Kijowa, która również na Krymie spędzała wakacje. Rozmawialiśmy z nimi – ja po angielsku, Ewa po rosyjsku – między innymi o tym, że Unia Europejska da im duże szanse na rozwój gospodarczy i prodemokratyczny, takie, jak dała Polsce. Wtedy umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z UE była praktycznie przesądzona. I młodzież, i ich rodzice cieszyli się na nieodległą perspektywę integracji ich ojczyzny w struktury europejskie. O Janukowyczu, o Rosji – delikatnie rzecz ujmując – nie mieli najlepszego zdania… Tymczasem niewiele później politycy (bo któżby inny?) jak zwykle namieszali, zrywając negocjacje.
Od wczoraj w Kijowie jest nieciekawie. Zastanawiam się, czy ta rodzina jest teraz na kijowskim Euromajdanie? Z nimi nie mam żadnego kontaktu, nie wymieniliśmy się mailami; ale widzę na przykład, że nasz znajomy ze Lwowa publikuje na Facebooku informacje dotyczące sytuacji na Ukrainie. I nie wygląda to specjalnie optymistycznie… Mam tylko nadzieję, że Ukraina okaże się cywilizowanym krajem, z rozsądnymi politykami, o ile w jednym zdaniu można użyć słów “rozsądny” i “polityk. Mam nadzieję, że instytucje unijne czy, szerzej, międzynarodowe zrobią wszystko, żeby kraj nie stanął w ogniu, jak to się stało w Syrii. A przecież tam też zaczęło się od pokojowych demonstracji.
Jeszcze niedawno zastanawialiśmy z Ewą się nad wakacyjnym, dwutygodniowym wyjazdem samochodem przez Ukrainę promem do Turcji, z powrotem przez Bałkany. Zobaczymy, jak to teraz wyjdzie…
czwartek, 6. marca 2014
Super macie tego bloga!