Zapowiedź książki “Pisane słońcem”

Jesienne i zimowe długie wieczory przy ciepłym grzejniku z kubkiem ciepłej herbaty. Tak, wtedy notuję wzrost czytelnictwa. Zdecydowanie więcej czytam właśnie w taką szaro-burą pogodę i, paradoksalnie, na wakacjach. Tymczasem szykuje się wydawnicza niespodzianka na wiosnę! Zobaczcie sami, jaka! Nie bez powodu piszę o tym u nas na blogu!


Dzień po urodzinach Tomka pojawi się w księgarniach nowa pozycja w zakresie literatury podróżniczej. Książka
“Pisane słońcem” Maćka Roszkowskiego. Dlaczego aż tak się ekscytuję tym tytułem? Sama wiem jeszcze mało, ale mam zamiar napisać Wam o tej pozycji więcej, kiedy już książkę otrzymam i przeczytam. Póki co, sami zobaczcie jej zapowiedź.

Krótkie info książce:
Jeśli można dotrzeć lądem z Polski do Malezji, to właściwie dlaczego by tego nie zrobić? Jeśli człowiek spotkany w drodze zachowuje się dziwnie, to dlaczego by nie spróbować go zrozumieć? Jeśli oferuje gościnę, to dlaczego by z niej nie skorzystać? Jeśli można wyruszyć na pustynię, aby w samotności medytować, to dlaczego by tego nie zrobić? „Dlaczego“ – to słowo-klucz tej książki. Maciej Roszkowski przez prawie dwa lata wędrował po Azji. Jego wspomnienia, relacje z podróży i reportaże to wyszukana kolekcja osobistych refleksji, wrażeń, momentów szczęścia i zdziwienia. Ta książka uświadamia, że warto odrzucić stereotypy. Że opłaca się jechać w nieznane bez gotowych scenariuszy, bo tylko wtedy spotka nas nagroda: poznanie nieznanego. „Pisane słońcem” to świadoma podróż przez Kurdystan, Iran, Indie, Tajlandię, Malezję, Laos, Chiny, Tajwan, Koreę, Japonię, Kirgistan i Kazachstan pod prąd uprzedzeniom i fałszywym wyobrażeniom. To też podróż odkrywcza – w głąb samego siebie.

Krótkie info o autorze:
Maciej Roszkowski, urodzony w 1983 roku, jest zapalonym podróżnikiem po Azji. Przemierzył ten niezwykle różnorodny kontynent wzdłuż i wszerz. Gubił kierunki, wędrował w mroczne lub pełne blasku zakamarki, przysłuchiwał się tysiącom rozmów, sam też prowadził tajemnicze dysputy. Wie, jak to się stało, że japońskie koguty uratowały świat przed ciemnością, gdzie Śiwa tańczy, gdzie mieszkają duchy i w jakim miejscu chciałby umrzeć. W stukoczących wagonach kolejowych, słuchając szumu ogromnego oceanu, wśród rechotu tropikalnych żab, czy wpośród buzującej, olbrzymiej azjatyckiej metropolii spisywał swoje doświadczenia.

Żeby zaostrzyć Wam apetyt na książkę przeczytajcie jej fragment:
Gdy kładę się na łóżku, orzeźwiony podmuchami wiatraka, zamykam oczy. Tańczą przede mną, spowite w mlecznej mgle kadzideł, bakłażanowo-marchewkowe latawce. Unoszą się nad kolorowymi budynkami, które jakby specjalnie zostały zrobione z masali przypraw indyjskich. Z nieba pada deszcz garnków, misek, ubrań i bransoletek. Zamiast odgłosów piorunów słychać trąbienie klaksonów i przeciągłe muczenie krów. Otwieram oczy i wyglądam za okno. Rzeczywistość spod zamkniętych powiek wcale nie różni się aż tak bardzo od rzeczywistości na zewnątrz.“

Mnie zaciekawiła!
Na tyle, że po jej przeczytaniu spróbuję napisać recenzję u nas na blogu.  Może zaowocuje to nową kategorią? Kto wie!

Co więcej, szykuję też konkurs, w którym do wygrania będzie właśnie egzemplarz, a może i dwa, tejże pozycji. Czuwajcie zatem i bądźcie uważni! Najlepiej polubcie nas na Facebooku, żeby nie przegapić okazji!

Autor: Ewa

Humanistka z wykształcenia, pracownik branży lotniczej, pasjonująca się relacjami międzyludzkimi, poznawaniem nowych kultur, islamem i fotografią. Co jakiś czas pakuje plecak i jedzie tam, dokąd ciągnie ją serce. Kiedyś dostała propozycję dołączenia do ekipy koleżanek wybierających się do Ameryki Południowej i to wystarczyło, by złapała bakcyla podróżowania. Lubi być blisko ludzi i ich życia. Współtwórczyni tego bloga.

Udostępnij ten post na:

Zostaw odpowiedź