Oczekuj nieoczekiwanego…
Oczekuj nieoczekiwanego, bo Indie nagradzaja tych, ktorzy podazaja zgodnie z ich rytmem [Lonely Planet]
Gdy spotykasz kobiete w saari, to jest ono kolorowe, z cekinami i zlotymi wzorami, a do tego nosi je z brzeczacymi bransoletkami do lokci i na stopach, wielkimi pierscionkami, wystawnymi kolczykami oraz mocnym makijazem. Gdy jest brudno na ulicach, to jest tak brudno, ze bialego czlowieka odrzuca na sam widok. Jesli zrobi sie korek to jest on kosmiczna mieszanka stojacych i trabiacych riksz, autobusow, taksowek, rowerow i samochodow, biegnacych i krzyczacych ludzi, a takze wolno lazacych albo lezacych na srodku jezdni krow. Pomiedzy tym wszystkim setki sprzedawcow owocow, gazet, drobiazgow i nie-wiadomo-czego-jeszcze, zebracy wyciagajacy reke po pieniadze oraz dzieci robiace salta albo wystawiajace swoje “minutowe przedstawienia”, za ktore chca datek. To wszystko dzieje sie w kurzu, brudzie, krzyku przy akompaniamencie klaksonow i w jakims takim niesamowitym szalenstwie.
Kuchnia indyjska jest jest tak mocno przyprawiona, ze trudno wyczuc pojedyncze smaki, a tajemnicze dal-, garam-, sambari-, tandoori-, curry- i inne -masale sprawiaja, ze potrawy staja sie mocne, intensywne, rogrzewajace tak bardzo, ze czasami po prostu niesmaczne. Gdy chce sie kupic slodycze, to to sprzedawcy trzymaja ich cale setki ulozone w piramidy na stoiskach, a wszystkie sa malenkie, kolorowe, misternie przygotowane, a jednoczesnie za za slodkie, zbyt aromatyczne, zbyt ociekajace gestymi lepkimi sosami.
Jesli trafisz do sklepu indyjskiego, to sprzedawca tak bardzo chce sprzedac swoj towar, ze rozklada przed toba tak wiele szalow, spodni, panjabi, bluzek i innych produktow w roznych – zawsze intensywnych i rzucajacych sie w oczy kolorach – ze chce sie uciekac ze sklepu. Gdy cos jest zdobione, to tak bardzo, ze widzisz wielki przerost sztuki nad trescia; gdy cos jest proste i zwykle, to jest po prostu brzydkie, dziurawe, albo poplamione. Gdy powstaje budynek to ma szokowac i wywolywac podziw i respekt, a biedni mieszkaja w lepiankach i skleconych z byle czego budach na granicy mozliwosci egzystencji. Gdy ulica jedzie samochod to czesto jest to wysokiej klasy Honda lub Hyundai, a gdy ktos ma riksze rowerowa, to moze to byc zarowno jego dom, jak i miejsce do spania.
Oszusta oszukuje za bardzo, a ludzie spotkani poza trasami turystycznymi – sa nad wyraz goscinni i pomocni. Na stoiskach mozna kupic kiczowate, cukierkowe plaskikowe bransoletki i kolczyki tuz obok recznie robionych drewnianych, bardzo stylowych przedmiotow. Kraj, gdzie wielki Mahatma Ghandi walczyl pokojowo o wyzwolenie swego narodu spod panowania Brytyjczykow, a jednoczesnie, gdzie ludzie sa dumni z tego, gdy mowia koslawo po angielsku lub maja nieco jasniejsza od pozostalych karnacje.
W Indiach nie trafiasz na nic, co jest srednie, przecietne, normalne, zwykle. Wszystko jest przerysowane, przesadzone, zintensyfikowane, uwypuklone i podkreslone. Zapachy sa odurzajace, smaki ostre, kolory rzucajace sie w oczy, bieda porażajaca, muzyka glosna, ludzie roznorodni. Kraj, w ktorym mozna zobaczyc biede na granicy mozliwosci przezycia, a jednoczesnie ekscentryczna srebrna kolejke ktora dowozila cygara i brandy na stole dla gosci w palacu maharadzy. Wszystko to tworzy niezwykla mieszanke, w dodatku wzajemnie ze soba skontrastowana.
Czasami Indie irytuja i zniechecaja, a niekiedy zachwycaja i fascynuja. Kraj kontrastow, gdzie mozna znalezc wszystko: “Jesli cos wiesz o Indiach, to rowniez mozesz spotkac tam cos przeciwnego” – to parafraza slow, ktore kiedys uslyszalam. W tej – czasami kiczowatej – “mozaice wszystkiego” powoli, stopniowo odkrywa sie jednak to COS, co sprawia, ze Indie pociagaja i przyciagaja. COS, co powoduje, ze Indie wciagaja w swoj rytm, ze wciaz zadziwiaja, ze pokazuja coraz to inna swoja postac – jak kolejne wcielenie kolejnego boga z calego panteonu bostw, bogow i bogin hinduistycznych.
Czy to wlasnie to COS sprawilo, ze tuz po powrocie, chcialabym znowu tam pojechac? :-)