Zimowy Bliski Wschód
Bogata i burzliwa przeszłość Syrii – w geograficznym sensie – stanowi miniaturę dziejów świata [Janusz Żebrowski]. To cytat z książki, którą dostałam od mojego brata na Gwiazdkę. Ale pomysł na wyjazd pojawił się znacznie wcześniej. Miał być po prostu urlop po męczącym roku (no, prawie:)) pracy. Było kilka pomysłów, w końcu padło na Bliski Wschód: Syria i Jordania. Bo ma być ciepło, dobra kawa i egzotycznie.
Hm. Ciepło wcale tak bardzo nie będzie, zamiast kawy napijemy się miętowej, słodkiej herbatki, a egzotyka?? :) Przeszłość Syrii to co najmniej dziesięć tysięcy lat nieprzerwanej historii wielu ludów i społeczeństw, dlatego na jej terenie można odwiedzić wiele zamków, klasztorów, starożytnych miast i meczetów. Jak pewnie nigdzie indziej na świecie. Ale Syria to też niezwykle życzliwi ludzie, pustynne krajobrazy i podobno przepyszne jedzenie. No i stąd blisko już do Jordanii, gdzie od dawna chcę zobaczyć olśniewającą Petrę, pustynię Wadi Rum i Morze Martwe. Trasę wyznaczają nam opisane w przewodnikach miejsca, ale plan jest taki, że poruszamy się lokalnymi środkami transportu, blisko ludzi, więc zobaczymy gdzie nas zaniesie.
Plecaki spakowane. Najpierw kurs samochodem do Budapesztu, potem lot do Damaszku. Mamy ponad 3 tygodnie. Za chwilę ruszamy? Dość daleko, choć to Bliski Wschód.
Chciałabym co jakiś czas wrzucić tu krótkie relacje z miejsc, które odwiedzamy. Zapraszam do towarzyszenia nam w podróży. :)