Dlaczego Indie i Nepal?

Wciąż ludzie zadają mi to pytanie. Nie wiem. I nie ma to raczej nic wspólnego z jogą, która jest moją wielką pasją. Co słyszałam o Indiach? Podobno opowiadanie o Indiach jest jak opowiadanie o miłości: wiesz, że kochasz, ale nie umiesz tego dokładnie opisać.

No, i że jest to jeden z niewielu (jeśli nie jedyny) kraj na świecie, który nie poddaje się żadnym uporządkowanym charakterystykom. Mieszanka religii i filozofii życia, ogromne różnice w poziomie i warunkach życia, odmienność poszczególnych regionów. Kraj, który porusza do głębi serca, rodzi bunt i sprzeciw, a także zachwyca kolorami i intensywnością wrażeń.

Indie są lustrem, w którym przeglądają się nasze charaktery: pogodni znajdują spokój, złośnicy ? gniew, malkontenci utwierdzają się w przekonaniu, że świat jest do niczego a szczęśliwcy tak, jak my, pozostają szczęśliwi – jak przeczytałam w jednej z relacji. Na pytanie, który rejon najbardziej warto odwiedzić, zwykle słyszałam: Nie da się odpowiedzieć na to pytanie ? każdy jest inny. Żeby zrozumieć Indie, potrzeba całego życia, żeby zwiedzić ? co najmniej roku. Chciałabym dojrzeć i poczuć smak Indii, tego, co powoduje, że ludzie tam jadą i potem wracają. A potem znowu po raz kolejny wracają.

A co zrobić przez miesiąc, który mamy do dyspozycji? Mnie pociąga koloryt indyjskich targowisk, miejsca kultu i świątynie, trochę boję się biedy i brudu na ulicach… W Indiach na co dzień jest odczuwalna mieszanka tego, co tak bardzo dalekie od europejskiego podejścia: bliskość narodzin, życia i śmierci. Wychudzone święte krowy na ulicach, kobiety w barwnych sari, tłumy ludzi i niezrozumiała zgoda na to, że człowiek może obok umrzeć, jeśli tylko jest z innej, niższej kasty… Podobno z Indii wraca się ze zdziwieniem, że tak wiele ludzi może żyć tak diametralnie różnie od nas… A niektórzy twierdzą, że zmienia się podejście do życia, gdy odwiedzi się ten kraj.

Niektórzy z ulgą uciekają z Indii do Nepalu, Pakistanu, gdzie jest ciszej, bardziej gościnnie, ?normalniej?, a niektórzy wciąż wracają, zafascynowani tym krajem. Tyle i wiele, wiele więcej słyszałam i czytałam o tym kraju. Już nie chcę więcej wiedzieć i czytać na ten temat. Chcę po prostu sama poznać ten kraj. Zobaczyć i poczuć, czym dla mnie będą te Indie.

Decyzja była łatwa: nie chcemy podróżować z biurem podróży, chcemy sami decydować co i kiedy zobaczymy. Nie chcemy tworzyć bardzo precyzyjnych planów ? raczej stawiamy na spontaniczne decyzje w trakcie podróży. Liczymy na siebie i na to, że Azja dobrze nas przyjmie. :)

Aha, a dlaczego Nepal? Bo Tomek się uparł, że chce do Nepalu. ;) Kosztem alternatywnym jest Rajastan. A ja? Pamiętam, że jako mała i większa dziewczynka zawsze na pytanie, co jest moim największym marzeniem, odpowiadałam: Chcę jechać do Nepalu i zobaczyć Himalaje.

Czyżby marzenia właśnie się spełniały? :)

Do wyjazdu ? tego i, mam nadzieję, kolejnych ? wciąż inspiruje mnie kilka osób:

Marzena i Wojtek, poprzez niezliczone rady i to, że jak sami piszą, wiele osób marzy o podróżach, oni po prostu zdecydowali się realizować te marzenia.

Kinga i Chopin, których książka Prowadził nas los pokazuje, że jednak da się i warto robić to, o czym się marzy. Kinga już podróżuje w innym wymiarze, ale jej pamiętniki są niezwykłą skarbnicą wiedzy o podróżowaniu.

Gosia i Konrad, których kolejne relacje czyta się z wielką radością. Życzę im z całego serca powodzenia i… troszkę zazdroszczę. :)

Autor: Marta

Udostępnij ten post na:

Zostaw odpowiedź