Jesienne Bieszczady

Kiedy ostatni raz byłem w Bieszczadach? Jakoś z końcem maja 2008, na 4 dni. Wcześniej z Martą, Edytą i Adamem na długi weekend majowy 2006. Wcześniej… No, kilkanaście razy. Zwykle w wakacje: od głębokiej szkoły średniej aż po końcówkę studiów. Góry duże nie są: nie przypominam sobie miejsca, którego bym nie odwiedził. Ale za to chyba najbardziej klimatyczne ze wszystkich polskich gór.

Pomysł ostatniego, wakacyjnego wyjazdu padł w zeszłym tygodniu. W zeszłym tygodniu nie wyszło, z różnych przyczyn. Ale wreszcie jedziemy! Specjalnie wstałem dziś wcześnie rano, przed 7:00, co dla mnie jest nie lada poświęceniem, żeby się spakować. Plecak leży koło biurka i będzie tak leżał do 12:00, kiedy to wybywam z pracy. Coś tam jeszcze niby robię, ale głównie to nakręcam się na wyjazd słuchając KSU. Ot, poniżej jeden kawałek w temacie.

[audio:za_mgla.mp3|autostart=yes]

A od 5. października koniec wakacji. Zacznie się uczelniana rutyna, w pracy obowiązków też nie ubędzie…

Nieistotne! Jeszcze został weekend, który – jak patrzę za okno – zapowiada się niesamowicie. Fot z gór nie obiecuję, bo nie mam czasu ogarnąć od maja tych z Tajlandii, Malezji i Singapuru.

Jeszcze tylko 2 godziny 45 minut godziny…

Aha, do wszystkich zainteresowanych: z powodu mojego wyjazdu jutrzejsze Camo Party jest odwołane. :)

Autor: Tomek

Politolog i dziennikarz z wykształcenia, konsultant biznesowy z zawodu, podróżnik z zamiłowania. Zarządza agencją konsultingową Ancla Consulting specjalizującą się w dotacjach unijnych dla przedsiębiorców, wykłada geografię polityczną na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Wszystkie wolne chwile wykorzystuje na podróże, a zdjęcia i relacje z nich zamieszcza na tym blogu.

Udostępnij ten post na:

3 komentarze

  1. To był jeden z lepszych pomysłów na wyjazd weekendowy. Jesienne Bieszczady są piękne. Zauroczyły mnie po raz kolejny. Dla mnie te góry, to wspomnienia rodzinnych wyjazdów, jeszcze we wczesnej podstawówce. Wtedy to,z lekką zazdrością spoglądałam na turystów udających się na szlak. Tam, wysoko, gdzie mnie nikt wcześniej nie zabierał. Tomka jeszcze wtedy nie znałam.;)Szcześliwie czas studiów okazał się owocny w wyjazdy – właśnie tam.
    Pogoda rzeczywiście nam dopisała, nawet wiatr na połoninach nie zawiódł. Towarzystwo zreszta też, bo bez Sylwii i Tomka nie było by aż taak wesoło.:)
    Odnośnie zdjęć, postaram sie byc badziej słowna niż Tomek. Z racji tego, że to ja je robiłam, do końca tygodnia pewnie pojawią się tutaj, żeby zobrazować odpowiedź na pytanie:dlaczego wraca się stamtąd szczęśliwym? :)

    Napisz odpowiedź
  2. No, i co? Tak się odgrażałaś, a tu tydzień minął i fotek z Bieszczadów nadal niet. Czyżbyś była równie słowna jak ja? A może po prostu równie zapracowana? :P

    Przy okazji: od jutra wrzucam zdjęcia z Tajlandii, Malezji i Singapuru. Tak pod kątem naszego Tajnego Projektu 2012, o którym dziś sobie mailowaliśmy. ;)

    Napisz odpowiedź
  3. Przebieg rozmowy dziś po południu po tym powyższym komentarzu odnośnie fotek.
    TP – A Ci komentarz strzeliłem na blogu, że niby foty obiecałaś przygotować, a w cale tego nie zrobiłaś :P
    ED – Przecież przygotowałam, zaraz w poniedziałek czy wtorek. Pisałam Ci w mailu prośbę o wrzucenie ich na stronę. Czytałeś tego maila?
    TP – (Wielkie oczy i dziwna mina typu: Yyyy…Eeee…Ten teges..Ekhm…) Pisałaś? O to jakoś nie zakodowałem.;)
    Także Tomku, czekamy.:P

    Napisz odpowiedź

Zostaw odpowiedź